W niedzielę, 4 sierpnia Stal Rzeszów grała przy Hetmańskiej z Legionovią Legionowo. Michał Krata, kibic rzeszowskiej drużyny po meczu wychodząc z kolegą ze stadionu zauważył leżącego mężczyznę. - Wyszliśmy z meczu, mieliśmy iść w stronę Hetmańskiej i jeden z kolegów nagle zorientował się, że ktoś leży, prawdopodobnie nieprzytomny - mówi Michał Krata na łamach oficjalnej strony Stali Rzeszów. - Mieliśmy nadzieję, że może po prostu jest pijany, ale mimo to podeszliśmy sprawdzić - dodaje. Na szczęście kibic rzeszowskiego klubu przez 12 lat pracował jako ratownik medyczny, więc doskonale wiedział, jak się zachować.
- Oceniłem sytuację, potrząsnąłem nim lekko, by sprawdzić czy zareaguje. Nie reagował. Przewróciłem go więc na plecy, po czym okazało się, że mężczyzna w ogóle nie oddycha. Tętno było wyczuwalne przez chwilę, po czym zupełnie znikło. W tamtym momencie zaczął sinieć, przybierać barwy szare, stracił funkcje życiowe. Zdecydowaliśmy się na masaż serca. Kolega zaczął uciskać, a ja robiłem wdechy (...) W międzyczasie raz kaszlnął natomiast żadnej poprawy nie było, więc znów zaczęliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową. W tym czasie podjechał bus PCMR z Arkiem, którego osobiście znam, bo mi również, jako ratownikowi zdarzało się obstawiać mecze Stali Rzeszów. Chwilę później przyjechała karetka systemowa, która przejęła mężczyznę i zaczęła zakładać monitor, na którym zobaczyłem, że "wrócił" do nas
- opowiada Michał Krata.
Bohater całej sytuacji mówi skromnie, że każdy zachowałby się tak samo, gdyby znalazł się w takiej sytuacji.
