Zarówno przedstawiciele Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów, jak i Adam Bodnar twierdzą, że na spotkaniu zabrakło prezydenta Jacka Jaśkowiaka, który brał udział w sesji rady miasta.
- Żałuję, że nie było prezydenta lub jego zastępcy. Jeżeli Poznań jest miastem deklarującym poszanowanie praw człowieka, różnorodności, przeciwdziałającym dyskryminacji, to władzom miasta powinno towarzyszyć zainteresowanie problemem koczowiska w Poznaniu. To problemy na tyle skomplikowane, że nie wystarczy powierzyć ich rozwiązywania tylko podległym urzędnikom, ale samemu trzeba je zrozumieć. Dlatego też ja, osobiście, biorę w takich rozmowach udział - tłumaczy Bodnar.
Na terenie byłego ROD mieszka od 50 do 150 (liczba się zmienia) rumuńskich Romów. W pierwszej kolejności miasto miałoby im zapewnić dostęp do wody pitnej, sanitariatów, a także zadbać o wywóz śmieci. Czy to się uda? Nie wiadomo, bowiem działka należy do prywatnego właściciela. Działania w tej sprawia zapowiada jednak Marta Mazurek, pełnomocnik prezydenta ds. przeciwdziałania wykluczeniom.
- Obecnie potrzebne nam są doraźne rozwiązania, by poprawić warunki bytowe Romów. Postaram się, by kwestie możliwości doprowadzenia na działki wody czy ustawienia sanitariatów wyjaśnić w przeciągu najbliższych tygodni - zapowiada.
Problemem poruszanym podczas spotkania była także kwestia edukacji Romów. Zastanawiano się, czy miasto powinno stworzyć szkołę lub klasę dla dorosłych, którzy nie znają języka polskiego, jak zorganizować kwestie dożywiania czy dowozu do placówek oświatowych.
- Padły też postulaty współpracy na kilku poziomach, w tym np. urzędu miasta i powiatowego urzędu pracy. Trzeba się też zająć sprawą rejestracji pobytu Romów, ponieważ są oni często pozbawieni dostępu do podstawowych praw, w tym edukacji, służby zdrowia, rynku pracy - podsumowuje Katarzyna Czarnota z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.