Kogo kocha król nart?

Tomasz Jaroński
Tomasz Jaroński
Tomasz Jaroński
Kocham biathlon miłością niezmienną, tak na dobrą sprawę to od pierwszego wejrzenia. Zanim jeszcze zawodowo zacząłem sprawozdawać z zawodów w dwuboju zimowym, to pasjami oglądałem tę konkurencję, uważając ją za jedną z najbardziej emocjonujących w sporcie. Biathlon spełnia wszelkie wymogi telewizyjnego spektaklu.

Przede wszystkim ze względu na nieprzewidywalność. O sukcesie decydują bowiem dwa czynniki - bieg i strzelanie i zawsze może się zdarzyć, że zawodnik mający zwycięstwo w kieszeni spartoli wszystko podczas ostatniego pobytu na strzelnicy. Moje niebieskie oczy już nie raz, nie dwa widziały takie sytuacje. Czemu jednak ta wspaniała dyscyplina przegrywa z innymi pod względem popularności? Biathlon jest medialną potęgą w Niemczech i w Norwegii. I koniec. Zdobywczyni Pucharu Świata Finka Kaisa Makarainen mówiła ostatnio na antenie Eurosportu, że w jej ojczyźnie górą jest hokej, a ze sportów indywidualnych biegi narciarskie. Pamiętam, jak Sandrine Bailly gorzko stwierdziła, że jest bardziej popularna w Niemczech niż we Francji. O tym samym wspominał multimedalista Martin Fourcade, choć pewnie nie tylko z tego powodu przenosi się z Francji do Oslo. Nasze dziewczyny też muszą się przebijać przez sito informacji, a przecież należą do światowej czołówki i choć początek sezonu mają słabszy, to jestem spokojny i pewien, że jeszcze błysną wynikami. Sytuacji nie poprawiły nawet zdobyte w 2013 r. przez Krystynę Pałkę (dziś Guzik) i Monikę Hojnisz medale w mistrzostwach świata na Morawach. W Soczi dziewczyny wróciły wprawdzie bez medalu, ale z trzema miejscami w "10" i małą aferką z karabinem, co z miejsca przełożyło się za zainteresowanie mediów, chwilowe zresztą.

Tak się zastawiam i wychodzi mi na to, że środowisko biathlonowe jest nieco zamknięte na nowe media, walkę o popularność troszkę innymi niż tylko sportowe metodami. Od mniej więcej roku na przykład wiadomo, że dwoje wspaniałych biathlonistów, Daria Domraczewa i Ole Einar Bjoerndalen, są parą. I to dla pięknej Białorusinki Norweg rozwiódł się z tyrolską Włoszką Nathalie Santer (proszę, jaka globalizacja). Nigdzie jednak w sieci nie wypłynęło zdjęcie złotej pary, na niewinnych wakacjach na przykład. Zaś Daria pytana na tę okoliczność, powiedziała, że nie będzie komentować swego prywatnego życia. Król nart też milczy. On kocha Darię, a ja biathlon, i już.

Wróć na i.pl Portal i.pl