Przesłuchania świadków trwały przez kilka godzin. Zeznawali m.in. siostra Haliny G., jej przyjaciel i pracownicy firmy handlującej złomem, którą prowadzi Janusz G.
Zeznawał także jeden z kluczowych świadków oskarżenia: działkowiec, który widział mężczyznę kręcącego się w okolicy, gdzie mieszkała Halina G. Było to wieczorem w dniu, gdy kobieta była widziana po raz ostatni.
Halina G. wydawała się nerwowa
Barbara P. opowiadała o dniu, w którym dowiedziała się o zniknięciu siostry.
- Od razu pojechałam do jej domu, na miejscu była już policja. Pytaliśmy, co się stało, czekaliśmy na jakąkolwiek informację.
Siostry mieszkały w innych miastach, ale dość regularnie spotykały się u rodziców. Jak mówiła Barbara P. - Halina nie lubiła się rozwodzić nad swoimi problemami, miała towarzyską, wesołą naturę.
- Jednak podczas ostatniego spotkania wydawała się zestresowana, nerwowa. Miałam wrażenie, że ona boi się byłego męża. Wspominała mi, że wydaje jej się jakby ktoś ją śledził - zeznawała Barbara P.
Zbigniew G. poznał Halinę jeszcze gdy była mężatką. Po jej rozwodzie ich kontakty stały się bardziej zażyłe.
- Halina nie skarżyła się na męża. Dopiero potem dowiedziałem się, że zabierał jej pieniądze, traktował jak niewolnicę. Nie interesował się domem. Większość czasu spędzał na swoim składowisku złomu - zeznawał Zbigniew G.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Choroba żony go przerosła. Z szuflady wyjął dwa noże. Dla niej i dla siebie
Partner Haliny wiedział, że procesuje się ona z byłym mężem o majątek. Chciała odzyskać swój wkład w firmę. Z Haliną planowali wspólną przyszłość. Mieszkała jeszcze z synami, ale często przyjeżdżała do Zbigniewa G. i nocowała w jego domu. Codziennie byli w kontakcie telefonicznym, dzwonili do siebie po kilka razy dziennie.
WIDEO: W Krośnie rozpoczął się proces Janusza G., oskarżonego o zabójstwo byłej żony
Telefony bez odpowiedzi
Ostatnią rozmową z Haliną była ta 5 sierpnia 2013 roku ok. godz. 21.20. Halina wróciła po dyżurze w szpitalu.
- Miała oglądać serial w telewizji. Wiedziałem, że jest sama w domu. Młodszy syn poszedł do znajomych na grilla. Starszy, student, pojechał do Krakowa - zeznawał Zbigniew G.
Rano czekał na telefon od Haliny. Dziwił się, że się nie odezwała, ale sądził, że może chce dłużej pospać, dzień był deszczowy a na noc miała iść do pracy. Ale gdy do godz. 9. nie dała znaku życia, zaczął się niepokoić, bo nigdy wcześniej tak się nie zdarzało.
Wydzwaniał na komórkę, na telefon stacjonarny. W końcu, ok. godz. 14 pojechał do jej domu. Drzwi były zamknięte, auto stało w garażu.
- Poczekałem na powrót Miłosza, syna Haliny. Powiedział, że od poprzedniego wieczora nie widział mamy. Wrócił późno w nocy a rano wyszedł wcześnie i nie zaglądał do jej pokoju - opowiada Zbigniew G.
Weszli do domu. W kuchni została torebka, Haliny G, w sypialni przygotowane do spania łóżko, na nim komórka. Zobaczyli też ślady krwi.
Działkowiec nie rozpoznał oskarżonego
Z ustaleń śledztwa wynika, że wieczorem Halina G. odwiedziła jeszcze sąsiadów.
- Mogło być tak, że wróciła, szybko przebrała się do snu, ale nie zamknęła drzwi wejściowych, bo miała jeszcze zwyczaj przed położeniem się do łóżka wychodzić przed dom, zapalić papierosa - mówił Zbigniew G.
W pobliżu domy Haliny G. są ogródki działkowe. Właściciel jednego z nich 5 sierpnia wieczorem zauważył mężczyznę.
- Podejrzanie się zachowywał, szedł szybkim krokiem, na mój widok zaczął wykonywać nerwowe ruchy, jakby zrywał maliny przy ścieżce, szybko skręcił i się oddalił - relacjonował Stanisław G. Opisał, że mężczyzna miał ciemną kurtkę i czapkę z daszkiem, ok. 165-170 cm wzrostu, był szczupły.
W śledztwie podczas okazania Stanisław G. wskazał Janusza G. jako tego z 4 mężczyzn, który posturą i wzrostem idealnie (jak zapisano w protokole) odpowiada mężczyźnie, którego miał wówczas widzieć. W sądzie tego nie potwierdził.
- Nie rozpoznaję tego gościa - powiedział patrząc na oskarżonego.