Komisja ds. rosyjskich wpływów
Szef komisji odrzucił oskarżenia, ze komisja ds. rosyjskich wpływów nic nie robiła, a jej członkowie to darmozjady.
– Pracowaliśmy od 30 sierpnia do dziś, 29 listopada – zaznaczył.
Odniósł się także do zarzutów, jakoby osoby ze składu tego ciała nic nie robiły, a dostawały ogromne pieniądze. Jak podkreślił, państwo polskie „sowicie wynagrodziło ciężką pracę członkom komisji, ale nie były to za nic”.
Wyraził też nadzieję, że podmiot dalej będzie działać, nawet jeśli w innym składzie.
– Wszyscy członkowie komisji są zdania, że taki organ jest bardzo potrzebny państwu polskiemu – powiedział prof. Cenckiewicz.
Czym zajmowała się komisja ds. rosyjskich wpływów?
Historyk przypomniał, że choć Sejm powołał 9-osobowy skład komisji, to jeden z członków, prof. Józef Brykus nie odebrał aktu powołania, więc obrady toczyły się w ośmioosobowym gremium.
– Spotkaliśmy się 18 razy na obradach plenarnych w pełnym składzie, a praktycznie codziennie prowadziliśmy prace. Polegały one przede wszystkim na kwerendach archiwalnych – mówił.
Skąd komisja brała dokumenty, które badała?
– Pracowaliśmy na materiałach Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w niewielkim stopniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, archiwum Wojskowego Biura Historycznego, kancelarii tajnej oraz jawnej Prezesa Rady Ministrów oraz kancelarii tajnej Prokuratury Okręgowej w Warszawie – wymieniał prof. Sławomir Cenckiewicz.
Przyznał, że z racji na krótki czas, w jakim mogła działać komisji, nie udało się odtajnić wielu materiałów, które chcieliby upublicznić członkowie komisji ds. rosyjskich wpływów.
Współpraca SKW z FSB tematem prac komisji
Prof. Cenckiewcz powiedział także, że w czasie prac komisji, jedynym tematem, jakim udało się zająć, była współpraca polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB) w latach 2010-2014.
– Pozyskaliśmy wiele kluczowych, do tej pory nieznanych materiałów, dotyczących tej sprawy. Nie wszystkie mogą ujrzeć światło dzienne, więc raport nasz opieramy na dokumentach jawnych, które zostały odtajnione dosłownie kilka godzin temu – poinformował szef komisji.
Z informacji przekazanych podczas konferencji wynika, że od kwietnia 2010 r. do grudnia 2011 r. współpraca SKW z FSB była prowadzona bez zgody premiera i szefa MON.
SKW uległa wpływom Rosji
Jak poinformował członek komisji gen. Andrzej Kowalski, głównych tez tego raportu jest 15. – Pierwsza teza, fundamentalna dla tych badań: Służba Kontrwywiadu Wojskowego będąc instytucją, której jednym z podstawowych zadań jest ochrona Sił Zbrojnych RP przed zagrożeniami ze strony obcych służb specjalnych, uległa wpływom Federacji Rosyjskiej – podkreślił.
– Komisja po zbadaniu ogromnej ilości dokumentów, całą swoją wiedzę czerpała z dokumentów państwowych, uznała, że bardzo uprawdopodobniona jest właśnie ta teza: zaistniał rosyjski wpływ na działanie polskiego kontrwywiadu – wskazał gen. Kowalski. Zastrzegł, że "oczywiście możemy mówić o bardzo wąskiej grupie funkcjonariuszy na całe szczęście, ale jednak mówimy o szefostwie tej instytucji".
Jak kontynuował, druga teza głosi, że "wpływ ten finalizował się ulegając wpływom Federalnej Służby Bezpieczeństwa, korzystając z przyzwolenia ze strony kierownictwa państwa, w tym zgody Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska na podjęcie współpracy FSB".
– Szef SKW gen. Janusz Nosek z udziałem swoich podwładnych, m.in. gen. Piotra Pytla i płk. Krzysztofa Duszy od roku 2010 zacieśniał kontakty z FSB, co w dniu 13 września 2013 r. doprowadziło do podpisania w Petersburgu porozumienia SKW z FSB o współpracy i współdziałaniu w obszarze kontrwywiadu wojskowego – mówił gen. Kowalski.
– Uznaliśmy, że bardzo ważna jest ta część raportu, która opisuje podmiot podpisujący po drugiej stronie to porozumienie. O samym SKW opinia publiczna niewiele wie, a co dopiero o FSB – zaznaczył gen. Kowalski.
Wyjaśnił, że "FSB jest służbą specjalną, która jest służbą wyjątkowo agresywną, wyjątkowo ofensywną, wyjątkowo niebezpieczną, nie tylko w Rosji". – Największym błędem myślenia, i niestety odnaleźliśmy to założenie w wielu dokumentach i wielu wypowiedziach aktorów opisywanych zdarzeń, FSB jest bezzasadnie uznawane za służbę wewnętrzną rosyjską. Od wielu lat, co najmniej od 2004 roku, od ostatniej wielkiej reformy tej służby, ale tak naprawdę od połowy lat 90. FSB miało zadania wywiadowcze, prowadziło specjalne zespoły funkcjonariuszy, które miały zadania wywiadowcze, zarówno obejmujące bliższą zagranicę, a później było to rozszerzane na dalsze obszary Europy w tym między innymi na Polskę – mówił.
– W latach 2010-2014 FSB było aktywne wywiadowczo na kierunku polskim. Stąd też bardzo trudno nam zrozumieć dlaczego udało się w sposób zadziwiająco konsekwentny wyselekcjonować jeden maleńki podmiocik w FSB, czyli kontrwywiad wojskowy i uznać, że będziemy współpracować tylko z tą jedną małą częścią, a cała reszta nas nie dotyczy. Jest to bardzo złe założenie. FSB stanowi służbę silnie scentralizowaną i mocno zarządzaną, w której wszystkie elementy, łącznie z kontrwywiadem wojskowym, mają postawione zadania wywiadowcze – ocenił gen. Kowalski.
"Bardzo niebezpieczna sytuacja". Polskie służby miały informować o operacjach NATO wobec Rosji
Gen. bryg. Andrzej Kowalski, wymieniając główne tezy raportu komisji poinformował ponadto, że między kwietniem 2010 r. a grudniem 2011 r. współpraca SKW i FSB prowadzona była bez formalnej zgody premiera i potwierdzonej w dokumentach wiedzy szefa MON.
– To bardzo istotny element (...). Służby specjalne nie mogą działać tak, jak im się wydaje. Każdy funkcjonariusz wchodzący do służby specjalnej, na jednym z pierwszych szkoleń, które przechodzi, słyszy, że służba jest służbą praworządną, służbą państwa prawa. Służba specjalna nie może robić żadnych innych rzeczy niż te, które są opisane w ustawie – podkreślił.
Zwrócił uwagę, że ustawa o SKW i SWW przewiduje, że zgodę na współpracę z obcą służbą specjalną wyraża premier, "ale po zasięgnięciu opinii Ministra Obrony Narodowej". – Musi być to zgoda pisemna – zaznaczył.
Kowalski wskazał, że żadne przepisy nie regulują, w jaki sposób należy tę współprace opisać. – SKW uznała zgodę z 2011 r. za podstawę, która jest wystarczająca do tego, aby rozpocząć rozmowy o podpisaniu porozumienia z FSB – mówił.
– Jeżeli to ma funkcjonować tak, że premier podpisuje zgodę na współpracę, a potem dowiaduje się, że zostało podpisane porozumienie, które ma 11 artykułów i jest bardzo szerokie w swojej treści, to jest bardzo źle działający system, bo śmiało możemy powiedzieć, że premier nie miał pojęcia o tym, w jakim zakresie przygotowywane jest porozumienie – zaznaczył.
Mówiąc o kolejnej tezie powiedział, że komisja potwierdza zasadność zarzutów postawionych w grudniu 2017 r. przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie wobec kierownictwa SKW "o to, że zataiło przed premierem pełen zakres podjętej współpracy".
Zakres ten miał być szerszy, "niż wnioskowane i udzielone wadliwie zgody w sytuacji, gdy największe zagrożenie dla obronności państwa i bezpieczeństwa sił zbrojnych RP wynikało ze strony służb specjalnych Federacji Rosyjskiej, a cele FSB pozostawały w sprzeczności z celami Polski i NATO".
Kowalski podkreślił, że porozumienie FSB z SKW z 2013 r. było szkodliwe dla RP "także pod względem pozostawania w kolizji z zobowiązaniami RP wobec NATO".
– Jeden z zapisów porozumienia podpisanego z FSB ewidentnie stawiał nas w sytuacji, że będziemy informować o znanych nam operacjach NATO-wskich przeciwko Rosji. Bardzo niebezpieczna sytuacja, niebezpieczna okoliczność i faktycznie godząca w interesy sojusznicze – powiedział.
Rekomendacje personalne
Na podstawie swojej dotychczasowej pracy Komisja ds. rosyjskich wpływów rekomenduje, aby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Zdaniem komisji, ich zły nadzór doprowadził do nieprawidłowych działań SKW.
Członek komisji ds. rosyjskich wpływów Andrzej Zybertowicz powiedział, że "rekomendacje personalne składają się z dwóch części".
Pierwsza część - jak wskazał - dotyczy grupy osób, które "odpowiadały za nadzór nad służbami specjalnymi RP, w tym nad SKW". Druga część - jak dodał - dotyczy "trójki funkcjonariuszy SKW w odniesieniu do następujących osób: premier Donald Tusk i minister Jacek Cichocki, ministrowie: Bogdan Klich, Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz".
– Komisja rekomenduje niepowierzanie im zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa – powiedział Zybertowicz.
– Analizując dostępne materiały, w tym zeznania ww. w czasie śledztwa prokuratury, mieliśmy wrażenie, że politycy odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa, nie interesowali się bezpieczeństwem państwa, że ten zakres ich odpowiedzialności nie był dla nich priorytetowy – powiedział.
Zybertowicz dodał, że pilnie jest potrzebny przegląd polskiej polityki energetycznej, wpływów Federacji Rosyjskiej na trzeci sektor, na media i politykę zagraniczną; do sprawdzenia jest rola podmiotów gospodarczych z udziałem kapitału rosyjskiego na polskim rynku.
Kiedy publikacja raportu?
Raport ma być opublikowany na stronach internetowych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jeszcze w środę wieczorem.
– Będą zamieszczone także aneksy, całość ma około 100 stron – wyjaśnił.
Zmiany w składzie komisji ds. rosyjskich wpływów
Sejmowa większość, składająca się z polityków Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Lewicy zapowiadała, że zamierza zmienić skład komisji, który został powołany przez Sejm pod koniec sierpnia.
Choć początkowo mówili oni, że raczej zamierzają likwidować stworzone przez poprzedni parlament ciało, to z racji tego, że komisja istnieje z mocy ustawy, konieczna byłaby zmiana prawa, na co mógłby się nie zgodzić prezydent.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!