– W niedzielę poszedłem głosować około godziny 17. Miało się to odbyć w okręgu nr 147 w szkole przy ulicy Jesionowej. Świadkami całej sytuacji byli sąsiedzi, którzy powieźli mnie do lokalu. Podszedłem do Komisji i zapytano mnie o adres i nagle członek komisji mówi: „Za pana głosowała już jakaś pani”. Zdenerwowałem się bardzo, przewodnicząca komisji powiedziała: „Już panu karty nie wydamy, bo ta pani już pańską wzięła”
– opowiada rozemocjonowany pan Bogdan.
Pan Ciszak wezwał do lokalu policję.
– Powiedziałem jej, że komisja sprzedała mój głos. Kazałem wezwać policję. Zaraz przy niej zadzwoniłem, obaliłem tę urnę i powiedziałem, że już nikt nie będzie głosował. Sąsiedzi próbowali mnie uspokajać, ale ja postawiłem na swoim i wezwałem policję
– dodaje.
Policja była jednak bezradna, poprosili przewodniczącą o podanie danych osobowych osoby, która głosowała za pana Bogdana. Ta miała odmówić. Poszkodowany został zabrany na komendę.
– Policjanci za bardzo nie wiedzieli co robić. Zaproponowali, by zawieźć mnie do dyżurnego prokuratury okręgowej. Powiedzieli, że może on każe ją aresztować lub zmusi do ujawnienia danych osobowych
– mówi pan Bogdan.
Jakie są szanse, by unieważnić wybory?
Pana Bogdana skierowano do Prokuratury Okręgowej.
– W prokuraturze zaproponowano mi, bym złożył skargę do Państwowej Komisji Wyborczej. W poniedziałek poszedłem do Urzędu Miasta. Tam z kolei odesłano mnie do Delegatury Państwowej Komisji Wyborczej w Poznaniu, biuro znajduje się w Urzędzie Marszałkowskim przy Kościuszki.
– „Musi pan napisać skargę do Sądu Najwyższego i żądać unieważnienia wyborów” – powiedział sędzia, z którym się spotkałem. „Napisze pan do Sądu Najwyższego, z żądaniem żeby unieważnić wybory i Sąd Najwyższy wyśle do nas takie polecenie, że ja jako komisarz muszę tę sprawę zbadać”
– opowiada pan Bogdan o wizycie w Delegaturze Państwowej Komisji Wyborczej w Poznaniu.
Pan Bogdan skontaktował się ze swoim adwokatem i wyraził chęć złożenia protestu wyborczego.
Jakie ma szanse na unieważnienie wyborów? Protest wyborczy ma prawo złożyć każdy wyborca, pełnomocnik wyborczy czy przewodniczący właściwej komisji wyborczej. Taki protest wnosi się do Sądu Najwyższego na piśmie w terminie siedmiu dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą. Te pojawiły się 17 września.
Jeżeli protest spełnia warunki formalne, to SN wydaje postanowienie w jego sprawie. Sąd może uznać, że protest jest zasadny lub niezasadny. W drugim przypadku SN wskazuje, czy stwierdzone nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów, więc szanse pana Bogdana na unieważnienie wyborów nie wydają się zbyt wysokie.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Obserwuj nas także na Google News
Piękna strona sejmu. Te posłanki otrzymały mandat w Wielkopo...
