Komisje śledcze ciekawią Polaków. Politycy są jak influencerzy? Analiza eksperta z Collegium Civitas

Damian Kelman
Opracowanie:
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Komisje śledcze cieszą się dużą uwagą Polaków. Dr Marek Troszyński z Collegium Civitas uważa, że nie stracą one na atrakcyjności i dalej będą oglądane przez Polaków, jeżeli nadal kaliber wzywanych świadków będzie duży. Porównał również uczestników komisji do influencerów. Czy przed sejmowymi kamerami mamy do czynienia z obrazkami znanymi z freak fightów?

Spis treści

Komisje śledcze w Polsce

Obecnie działają trzy sejmowe komisje śledcze: do spraw wyborów korespondencyjnych, tzw. afery wizowej i inwigilacji systemem Pegasus.

"Mówiąc o komisjach śledczych odwołujemy się często do komisji Rywina. I przy tym odniesieniu trzeba zaznaczyć, że od tego momentu bardzo zmieniły się media. I to, co szczególnie się zmieniło, co widać obecnie - to komunikacja skierowana głównie do własnych odbiorców, a mówiąc językiem internetu - do swoich użytkowników" - zauważył ekspert.

Politycy grają dla wyborców

Według niego społeczeństwo jest podzielone na "zwolenników PiS i zwolenników koalicji anty PiS".

"I to dotyczy nie tylko ludzkich przekonań i poglądów, ale też świata mediów - zarówno tych głównego nurtu: prasy, telewizji - łatwo można pokazać która stacja czy gazeta jest po której stronie - ale też mediów społecznościowych. A politycy mają szczegółowe badania opinii, które klarują im ten obraz" - podkreślił Troszyński.

Widać grę skierowaną do "swojego widza" - dodał.

"To tak, jakby poszczególni członkowie komisji mówili do różnych kamer. A takie kamery są dwie: opozycyjna i rządowa, i ich przekaz jest całkowicie odmienny, a politycy nie próbują mówić też +do tej drugiej kamery+. Komunikują się, decydują +przyjdę na tę komisję, nie przyjdę, będę się pobłażliwie uśmiechał, starał się zabrać głos, zagłuszyć, zakrzyczeć wypowiedzi innych+. I choć nie ma wątpliwości, że ta druga strona oceni to jako zachowanie chamskie, niewłaściwe dla osoby publicznej, to jednocześnie ta +moja strona+ potraktuje to jako waleczność i umiejętność dogryzienia przeciwnikowi, pokazania: +nasze jest na wierzchu" - zaznaczył ekspert.

Jego zdaniem osobom związanym z poprzednim rządem udało się sprawić wrażenie, że ta "gra jest równorzędna - że nie ma wszechmocnej komisji, która wzywa świadków, którzy opowiadają skruszeni o swoich i swoich kolegów, koleżanek, przewinach, tylko że jest to rodzaj gry, gdzie jedni mówią +białe+, drudzy +czarne+ i przerzucają się winą". "I to jest ten przekaz, który trafia do ludzi" - podkreślił ekspert.

Według niego, odbiorcy widzą też u członków komisji zazwyczaj nieudane próby ukarania, upokorzenia publicznego adwersarzy.

"Jednak kluczowe jest to, że każdy z nich mówi do swojej kamery, swoich odbiorców i stosuje takie metody komunikacyjne, by do nich trafić. +Jak nie przyjdę na pierwsze wezwanie, pokażę, że jestem na tyle sprytny, by nie dać się wezwać+. Albo inaczej - +jak będę strofował, pouczał członków komisji, to zrobię wrażenie+" - mówił Troszyński.

Komisje śledcze niczym influencerskie freak fighty

Zaznaczył, że "pojawia się element gry kto kogo przechytrzy, pokona".

"Te komisje mają moc, nie jest to sytuacja konferencji prasowej. Współczesne media to sytuacja nadmiaru i walki o uwagę. A teraz mamy trzy komisje jednocześnie. Każda z nich przesłuchuje często długo, po kilka godzin i kluczowa jest kwestia przyciągnięcia uwagi tak, by zaistnieć: w telewizji, na nagłówkach gazet, ale też w mediach społecznościowych. Trzeba się wyróżnić w niekonwencjonalny sposób, choćby odpowiadając tym samym zdaniem, albo pokazując władzę i odbierając świadkom głos, by się przebić" - ocenił.

Ekspert zauważył, że na oglądalność przełożyło się głównie to, że komisje wyzwały najważniejszych politycznych graczy jak prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że takiej "atrakcji" nie "przebiją" żadne, nawet najbardziej błyskotliwe bon moty czy złośliwe uwagi.

"I tu ludzie chcieli zobaczyć: ograł on tę komisję czy nie ograł, albo czy był takim zastraszonym staruszkiem. Kaliber polityczny decydował tu o zainteresowaniu" - zaznaczył.

Stwierdził, że taki "duży kaliber polityczny" może mieć jeszcze przesłuchanie np. b. ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.

Ekspert "bazarowym" nazwał poziom posiedzeń, wprowadzany czasem przez uczestników przesłuchań poprzez stosowanie "małych złośliwości". "To świetnie brzmi w dżinglach radiowych, ale generalnie obniża prestiż danej komisji i na dłuższą metę męczy odbiorców" - stwierdził.

Zdaniem Troszyńskiego kluczem do zrozumienia, jak działają komisje, jest "oczywiste dziś stwierdzenie, że żyjemy w bańkach komunikacyjnych".

"Chodzi o to, by mieć ten swój minutowy chociaż przekaz, który można wyciąć i umieścić w mediach społecznościowych, tak, by +moi bili mi brawo+, a potem móc zebrać więcej głosów w następnych wyborach" - powiedział.

Według niego, dopóki jednak komisje będą wzywały najważniejszych polityków, będą zyskiwać uwagę.

"Politycy ich potrzebują. Dziś każdy influencer wie, że musi przynajmniej raz w tygodniu w swoich mediach +coś wrzucić+, coś pokazać, czymś wypełniać swoje kanały społecznościowe. Nie inaczej jest u polityków. Ten kontent trzeba wytworzyć, i komisje śledcze w tym świetnie się sprawdzają" - ocenił.

Podkreślił, że "nakaz produkcji treści jest kluczowy i jest ważniejszy od realnych efektów politycznych, jakie dają raporty". "W tej funkcji komisje się nie zestarzeją i nie popsują" - dodał dr Marek Troszyński.

Słuchając porównania eksperta nie sposób nie odnieść wrażenia, że komisje śledcze stają się niczym gale freak fightowe, gdzie największe emocje wzbudzają najbardziej gorące spory pomiędzy stronami, a czasem od samego rozstrzygnięcia ciekawsze jest to, do jakich potyczek słownych dochodzi na konferencjach.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Źródło:

Polska Agencja Prasowa

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
PI Grembowicz
Nieprawda

Tego dziadostwa, nędzy i dna już dziś nikt nie ogląda...

Chyba że lewica, komuna i esbecja rodem z PRL- u i PZPR albo GW/TVN... co na jedno wychodzi.

Nieprawdaż?!

``Demokracja nam sczezła i zeszła na psy``

Por.: "Szewcy", dramat narodowy, SI Witkiewicz, ``Pożegnanie jesieni``, powieść etc.

Real Life of Politik
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl