- Po dokonaniu analizy, zdaniem prokuratury, materiał dowodowy w dostatecznym zakresie wskazuje na sprawstwo Karoliny K. oraz Radosława B. - przekonywała w sądzie prokurator Magdalena Jarecka.
Przypomnijmy, że Karolina K. oraz Radosław B. zostali oskarżeni przy okazji sprawy śmierci Ewy Tylman. Kilka dni po zaginięciu 26-latki, Karolina K. zgłosiła się na policję i powiedziała, że widziała jak jakiś mężczyzna szarpał się z kobietą na moście Rocha a następnie wrzucił ją do Warty. Szybko wyszło jednak na jaw, że kobieta wymyśliła swoje zeznania. W trakcie policyjnych przesłuchań przyznała się do złożenia fałszywych zeznań. W ocenie policjantów miał ją do tego namawiać Radosław B., ówczesny współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego.
Karolina K. została ostatecznie oskarżona o składanie fałszywych zeznań, zaś Radosław B. o nakłanianie jej do tego czynu. Ich proces ruszył na początku ubiegłego roku. O ile Karolina K. od początku przyznawała się do winy, o tyle Radosław B. zaprzeczał, żeby miał związek ze sprawą. W czwartek odbyły się mowy końcowe. Sami oskarżeni byli jednak nieobecni. Głos zabrała za to prokuratura oraz obrońca Radosława B.
Prokurator Magdalena Jarecka domagała się kary 10 miesięcy więzienia dla Karoliny K. oraz roku i czterech miesięcy więzienia dla Radosława B. Podkreślała, że Karolina K. przyznała się do winy kilkukrotnie i nie wycofała swoich wyjaśnień. – Jedne z przesłuchań odbyło się z udziałem biegłego psychologa, który stwierdził, że jej zeznania są wiarygodne – mówiła Magdalena Jarecka.
Podkreślała też, że o winie Radosława B. świadczą przede wszystkim zeznania Karoliny K., która „opisała okoliczności popełnienia przestępstwa przez siebie i Radosława B. oraz wskazała jego wizerunek na okazanych jej tablicach poglądowych”. – O winie Radosława B. świadczą także zeznania Roberta R. (kolejny ze współpracowników Krzysztofa Rutkowskiego – przyp. red.), który mówił, że słyszał jak Radosław B. rozmawiał na moście z kobietami i pytał się ich czy za 1000 zł złożyłyby określone zeznania. A właśnie taką kwotę otrzymała Karolina K. – mówiła prokurator Jarecka.
Jednocześnie zwracała uwagę, że od samego początku sprawy Ewy Tylman forsowano wersję, że związek z jej zaginięciem ma Adam Z. Jak twierdziła prokurator, Krzysztofowi Rutkowskiemu oraz jego ludziom, mogło zależeć na tym, aby to właśnie na nim skupiły się podejrzenia. Ponadto prokurator Jarecka, jako okoliczności obciążające, wskazała wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu oraz fakt, że Radosław B. był już wcześniej karany.
Z jej stanowiskiem nie zgadzała się mecenas Karolina Nowacka, obrońca Radosława B., która przekonywała, że mężczyzna jest niewinny. – Hipoteza prokuratury nie została potwierdzona w toku postępowania – mówiła.
I dodawała: – Oskarżona Karolina K. opisywała w jaki sposób była przesłuchiwana przez policję i przymuszana, by powiedziała, że to Radosław B. do niej przychodził. Nie można powiedzieć, że jej zeznania były spontaniczne. Ponadto ze stenogramów wynika, że Karolina K. bała się mężczyzny, który ją nakłaniał do składania fałszywych zeznań. W takim razie jak wytłumaczyć fakt, że Karolina K. robiła sobie zdjęcia z Radosławem B., próbowała nawiązać z nim kontakty damsko-męskie i flirtowała z nim.
Sprawdź też: Poznań: Kanadyjczyk został skazany za przestępstwo, którego nie popełnił
Mecenas Nowacka podkreślała też, że w opinii współpracowników Krzysztofa Rutkowskiego, Radosław B. nie odgrywał wielkiej roli w jego zespole. – Świadkowie zeznawali, że był giermkiem Krzysztofa Rutkowskiego, który miał parkować Hummera tak, by był widoczny, gdyż znajdował się na nim napis Rutkowski Patrol. Inny ze świadków stwierdził, że Radosław B. miał robić tzw. szopkę wokół pracy biura – mówiła Karolina Nowacka.
I dodawała: – Obrona nie zaprzecza, że była osoba, która nakłaniała Karolinę K. do składania fałszywych zeznań, ale nie był to Radosław B.
Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 7 lutego.
POLECAMY: