Armenia straciła kontrolę nad częściami separatystycznego regionu i siedmioma przyległymi rejonami azerbejdżańskimi, w tym Laczynem, w ramach podpisanego w Moskwie zawieszenia broni kończącego tzw. wojnę sześciotygodniową o Górski Karabach, która pochłonęła ponad 6,5 tys. ofiar. Około 2 tys. rosyjskich żołnierzy zostało rozmieszczonych w regionie w celu monitorowania sytuacji. Porozumienie podpisane przez Erywań, Baku i Moskwę mówiło, że 5-kilometrowy korytarz laczyński, w tym miasto Laczyn, pozostanie pod rosyjską kontrolą do czasu, aż w ciągu trzech lat zostanie zbudowana nowa trasa łącząca Armenię z Górskim Karabachem. Jednak już wczesnym latem Azerbejdżan poinformował, że jest już bliski zakończenia budowy swojej części drogi i zaczął wywierać presję na Armenię, aby ta dokończyła swoją stronę.
Presja Azerbejdżanu
Na początku sierpnia Baku siłą przejęło kontrolę nad kilkoma strategicznymi wzniesieniami w pobliżu spornego regionu, a prezydent Ilham Alijew ogłosił, że osoby, które „nielegalnie osiedliły się” w Laczynie oraz pobliskich wsiach Zabuch i Sus, powinny opuścić te tereny „z własnej woli”. Chodzi o Ormian, którzy osiedlili się tutaj w miejsce Azerów, którzy 30 lat temu zostali zmuszeni do opuszczenia tego terytorium. Górski Karabach, który wraz z siedmioma przyległymi rejonami był pod kontrolą etnicznych Ormian przez prawie trzy dekady przed wojną w 2020 roku, jest uznawany na arenie międzynarodowej jako część Azerbejdżanu.
Wielu etnicznych Ormian opuściło swoje domy w ostatnich tygodniach po tym, jak urzędnicy samozwańczego państewka karabachskiego powiedzieli, że rosyjskie siły pokojowe opuszczą ten obszar do 25 sierpnia, ponieważ nowa trasa łącząca Górski Karabach z Armenią zacznie funkcjonować na początku września.
Naoczny świadek, który podróżował z Armenii do Górskiego Karabachu 26 sierpnia, powiedział portalowi Eurasianet, że rosyjskie „siły pokojowe” wciąż były w trakcie demontażu swoich punktów kontrolnych wzdłuż tej drogi, gdy oddziały azerbejdżańskiej armii były już w Laczynie.
Jednak tuż po wkroczeniu wojsk azerbejdżańskich okazało się, że nowa droga nie będzie gotowa jeszcze przez kolejny tydzień. Chodzi o odcinek o długości niespełna pięciu kilometrów. W sumie odcinek nowej drogi przebiegający przez terytorium Armenii i mający być przez nią zbudowany liczy 10 km. Odcinek, za który odpowiadali Azerowie, jest gotowy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Karabachu ogłosiło, że w tej sytuacji, mimo formalnego zajęcia miejscowości w korytarzu laczyńskim przez siły azerbejdżańskie, obecna droga będzie funkcjonować do 31 sierpnia i będzie chroniona przez rosyjskie siły pokojowe.
Proces przekazywania trzech miejscowości był chaotyczny i pełen nerwów, ponieważ ponad 400 ormiańskich mieszkańców otrzymywało najpierw sprzeczne informacje, a w końcu dostali bardzo mało czasu na wyjazd. Większość tych ludzi pochodziła z Armenii, a część z ormiańskich wspólnot w Syrii i Libanie. Rząd Karabachu obiecał mieszkańcom pieniądze na zakup nowego domu w innym miejscu, a w ostatnich dniach przed upływem terminu zaczął odcinać im media, takie jak prąd i woda. Na kilka dni przed upływem terminu jeden z Ormian zmuszonych do opuszczenia domu zauważył, że nawet kościół w Laczynie jest demontowany: „Jeśli zabierają nawet krzyże, to znaczy, że nie ma drogi powrotnej”.
źr. Eurasianet, RFE/RL
dś
