Spis treści
Awans w rankingu i pierwszy pojedynek z Aryną Sabalenką
Wczoraj Magdalena Frech ustanowiła "życiówkę" jakim bez wątpienia była pierwszy w karierze awans do 1/4 finału "tysięcznika". Trzy zwycięstwa w Wuhan sprawiły poprawę pozycji względem poniedziałkowej. Na początku tego tygodnia na najwyższe w karierze dwudzieste siódme miejsce w światowym rankingu WTA.
Obecnie w rankingu "LIVE" plasuje się na 24. pozycji.
W czwartek łodziankę czekało bardzo trudne zadanie, a mianowicie starcie z napędzoną w ostatnim okresie Aryną Sabalenką. W sierpniu i we wrześniu wygrała m.in. Cincinnati Open (ranga Masters 1000) i turniej wielkoszlemowy US Open.
Po awansie do 1/4 finału tej imprezy, 3-krotna mistrzyni wielkoszlemowa została "wirtualną' liderką WTA, a oficjalnie zostanie nią za siedemnaście dni, a dokładnie 28 października.
Od 2 listopada tenisistki będą rywalizowały w turnieju WTA Finals w Rijadzie, gdzie jako pierwsza rakieta świata wystąpi Sabalenka.
W poprzednim sezonie, dzisiejsza rywalka Fręch również zasiadała na fotelu liderki, a miało to miejsce po amerykańskim Wielkim Szlemie. Pozycję numer jeden straciła chwilę później po turnieju mistrzyń w Cancun, gdzie zmagania wygrała Świątek.
Pierwszy pojedynek Fręch z Sabalenką toczył się pod dyktando faworytki.
Pewny triumf w inauguracyjnym secie
Już pierwszy gem ustanowił partię numer jeden. - W nim przy serwisie Polki "na sucho" wygrała Białorusinka. Po chwili rywalka zbudowała sobie bezpieczną przewagę. Po dziewiętnastu minutach przy stanie 0:4, Biało-Czerwona zwyciężyła własne podanie. Do końca serwujące wygrywały gemy (6:2).
Poprawa gry, lecz to nie wystarczyło na faworytkę
Druga odsłona była zdecydowanie lepsza w wykonaniu dwudziestej siódmej rakiety świata. Jednak set numer da rozpoczął się od trzech przegranych gemów z rzędu. Od tego momentu nastąpiła poprawa gry. Śmielsze ataki spowodowały przełamanie. To wystarczyło na zbliżenie się do Sabalenki, która w odpowiednim momencie przyspieszała wymiany.
Od stanu 3:2, białoruska tenisistka wygrała trzy gemy z rzędu, wykorzystując trzecią piłkę meczową.
Tym samym Fręch poszła w ślady Magdy Linette, która kilka godzin wcześniej przegrała z byłą wiceliderką rankingu Amerykanką Coco Gauff 0:6, 4:6 w tej samej fazie.