Była sekretarka obozu koncentracyjnego skazana. Proces toczył się od 2021 r.
- Nie chodzi o to, by stawiać starego człowieka przed sądem, po to by cierpiał. Chodzi o to, by choć trochę w tej sprawie sprawiedliwości stało się zadość – mówił jeden z prokuratorów oskarżających Irmgard Furchner w dniu rozpoczęcia procesu, 19 października 2021 r.
97-letnia dziś, była sekretarka komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof, Paula Wernera Hoppego została oskarżona o współudział w zamordowaniu 11 tys. więźniów obozu, funkcjonującego od 2 września 1939 r. do 9 maja 1945 r. niedaleko Gdańska. W biurze komendanta Stutthofu była m.in. stenotypistką i maszynistką. Prokuratura uznała, że musiała wiedzieć o mordowaniu więźniów obozu.
Ostatecznie Irmgard Furchner została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu.
Co ciekawe, proces Furchner odbywał się przed sądem dla nieletnich. W czasie gdy była zatrudniona w Stutthofie miała bowiem 19 lat.
Przypomnijmy, Centrala Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu wytropiła w 2015 r. Johanna Rehbogena, ss-mana, jednego ze strażników obozowych, który pełnił w KL Stutthof służbę w latach 1942-44.
Łącznie do 2018 r. Centrala w Ludwigsburgu objęła przedprocesowymi postępowaniami czterech mężczyzn i cztery kobiety, którzy w czasie II wojny światowej służyli w KL Stutthof jako wartownicy, sekretarki, stenotypistki i telefonistki. Wszyscy odpowiadali przed sądem dla nieletnich.
Wcześniej pisaliśmy: "Nic nie wiedziałam" - była sekretarka obozu koncentracyjnego w Stutthofie przed sądem
Rehbogen wyroku nie usłyszał. Sąd uznał, że jest on zbyt chory, by odpowiadać przed wymiarem sprawiedliwości. Skazany za to został Bruno Dey, inny z wytropionych byłych strażników (w KL Stutthof, przez cały okres funkcjonowania, było ich blisko 2 tys.) W lipcu 2020 r., gdy miał 93 lata, usłyszał wyrok więzienia w zawieszeniu.
- Kara nie może być zemstą, ale uważam, że każdy członek załogi obozów koncentracyjnych, bez względu na funkcję, jest winny niedoli ofiar, którym zadawano śmierć, ból i tortury - uzasadniał Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof.
