Kontrofensywa Kijowa jest powolna, krwawa i trudniejsza niż się spodziewano. To być może najważniejszy moment dla bezpieczeństwa europejskiego od upadku muru berlińskiego, a nawet od 1945 roku.
Pełzanie po polach minowych
Ze względu na zbliżającą się jesień siły Ukrainy nie są jeszcze tak blisko, jak oczekiwano. Letnie miesiące koło Robotyne, na północ od Mariupola, to pełzanie po polach minowych, gdy żołnierze walczyli tygodniami o maleńkie osady.
Choć postęp Ukraińców na froncie południowym przyspieszył na początku miesiąca, obecnie znów uległ spowolnieniu. Nadal znajdują się w pewnej odległości od Tokmaka, w połowie drogi do Melitopola. To ich cel, chodzi bowiem o odcięcie okupowanego przez Rosję Krymu od korytarza lądowego do Rosji kontynentalnej.
Siły Kijowa posuwają się na południe w kierunku Mariupola, ale natarcie jest męczące, a teren to połacie pól uprawnych. Nowo zdobyte terytoria to najczęściej ruiny. Niewiele do wzięcia i niewiele do obrony.
Walka nadal jest krytyczna
Walka jest nadal krytyczna. Pod koniec listopada zrobi się zimno i nadejdzie zima. Już istnieje ryzyko, że teren stanie się bardziej wilgotny i błotnisty, co martwi ukraińskich czołgistów. Gdy spadnie śnieg, Moskwa podejmie próbę dalszego umocnienia obecnej linii frontu.
lena
