Raport, cytowany przez Radio Free Asia, opublikował think tank Belfer Center for Science and International Affairs działający ma amerykańskim Uniwersytecie Harvarda. Z dokumentu wynika, że Korea Północna posiada tajne, podziemne laboratoria, w których chemicy pracują nad przekształceniem w broń tak groźnych chorób, jak czarna ospa, dżuma i cholera. Naukowcy z USA twierdzą, że reżim może rozprzestrzenić broń za pomocą pocisków rakietowych, dronów, samolotów i opryskiwaczy, a to oznaczałoby śmierć nawet milionów ludzi.
Czytaj także: Biały Dom dementuje: Nie wypowiedzieliśmy wojny Korei Północnej
Produkcja masowej broni biologicznej jest zakazana przez ONZ, stąd tajne działania sił specjalnych Pjongjangu. podkreślają naukowcy z USA. „Podczas gdy programy nuklearne można monitorować dzięki testom atomowym i udanym próbom rakietowym [Korei Północnej], hodowanie patogenów i przekształcanie ich w broń może pozostać niewidoczne i za zamkniętymi drzwiami”, czytamy również w raporcie think tanku z Uniwersytetu Harvarda. Naukowcy zauważają też, że monitoring tego rodzaju aktywności jest wyjątkowo trudny także dlatego, że sprzęt potrzebny do produkcji broni biologicznej jest także używany w rolnictwie, co uniemożliwia weryfikację jego przeznaczenia.
Czytaj także: Antyamerykański pochód w Korei Północnej. Wzięło w nim udział około 100 tysięcy osób [VIDEO]
Świat jest coraz bardziej zaniepokojony działaniami Korei Północnej w obliczu powtarzających się testów nuklearnych i rakietowych, przeprowadzanych mimo zakazów ONZ i krytyki międzynarodowej społeczności. Portal Defense One informuje, że Stany Zjednoczone – którym reżim groził atakiem na amerykańską wyspę Guam, a Waszyngton odparł, że odpowie „ogniem i gniewem, których świat nie widział” – przygotowują się do przywrócenia 24-godzinnych dyżurów bojowych amerykańskich bombowców B-52. Są one zdolne do przenoszenia bomb atomowych, a przechowywane są m.in. w bazie amerykańskich sił powietrznych Barksdale w Luizjanie. Całodobowe dyżury bombowców zniesiono w 1991 r., po zakończeniu Zimnej Wojny.
- To kolejny krok, który ma na celu upewnienie się, że jesteśmy przygotowani. Traktuję to mniej jako planowanie w obliczu konkretnego wydarzenia, ale bardziej jako przygotowanie na obecną sytuację globalną, w której się znajdujemy oraz dbanie o to, abyśmy umieli wysunąć się na prowadzenie – powiedział Defense 1 generał David Goldfein, szef sztabu amerykańskich sił powietrznych. Generał podkreślił, że na razie alarm bojowy nie został przywrócony, ale trwają przygotowania. Doniesień tych nie skomentował jeszcze Pentagon.
Czytaj także: Kim Dzong Un reaguje na słowa Trumpa o zniszczeniu KRLD. "Przerażony pies szczeka głośniej"
- Świat jest niebezpiecznym miejscem, widzimy ludzi [władze Korei Północnej], którzy otwarcie muszą o użyciu broni atomowej. To nie jest już dwubiegunowy świat, w którym jesteśmy tylko my i Związek Radziecki. Są też inni gracze, którzy są zdolni do ataku atomowego. Upewnienie się, że dobrze się do tego przygotujemy, nigdy nie było aż tak ważne – dodał w wywiadzie dla Defense 1 gen. Goldfein. Portal podkreśla również, że ostatnio baza Barksdale została odnowiona, a w środku znajdują się łóżka dla ponad 100 członków załogi, którzy w razie przywrócenia alarmu, byliby przez całą dobę gotowi do odpowiedzi na ewentualny atak.
Zastępca ambasadora Korei Północnej przy ONZ: Wojna jądrowa może wybuchnąć w każdej chwili
RUPTLY/x-news