Z Wuhan - chińskiego miasta będącego epicentrum koronawirusa - ewakuowano w niedzielę 30 Polaków. Specjalny samolot przewiózł ich najpierw do Marsylii we Francji, potem dwa wojskowe samoloty przetransportowały ich do Wrocławia.
Wiadomo, że na pokładzie samolotu lecącego do Francji razem z Polakami były osoby chore.
Belgijskie ministerstwo zdrowia potwierdziło wykrycie wirusa u Belgijki, która wróciła właśnie z Wuhan. Była pasażerką tego samego samolotu, którym z Chin ewakuowano Polaków.
Relacja ze środowej konferencji tutaj:
Zobacz także
- Pacjenci czują się dobrze, nie mają żadnych objawów infekcji. Są to osoby zdrowe - mówił w środę przed południem płk. dr n. med. Wojciech Tański, komendant Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Mimo dobrych wyników badań, Polacy z Chin zostaną w szpitalu nawet do dwóch tygodni. Nadal będą obserwowani, a za kilka dni czekają ich kolejne badania na obecność koronawirusa. Próbki mają być pobrane pod koniec tygodnia. Chodzi o to, że wirus może pojawić się w organizmie nawet 2 tygodnie po kontakcie z chorą osobą.
- Na oddział, w którym się znajdują ci pacjenci, nie mają wstępu żadne inne osoby, a nasz personel pracuje tam w specjalnych strojach - mówi komendant szpitala.
Wśród 30 pacjentów z Chin jest ośmioro dzieci. - Przyjechały do nas całe rodziny, m.in. małżeństwo z pięciorgiem dzieci - dodaje Tański. Do opieki nad ewakuowanymi z Wuhan pacjentami oddelegowanych zostało 4 lekarzy i 11 pielęgniarek.
Płk. Tański zapewnia, że szpital był przygotowany na tego typu sytuację kryzysową. Komendant poinformował, że w placówce każdego roku odbywają się symulacje, kiedy ćwiczone są różne scenariusze, włącznie z masowymi atakami biologicznymi.
Do dyspozycji osób przebywających w izolacji jest psycholog oraz kapelan wojskowy. Dzisiaj, po informacji o wykryciu koronawirusa u jednej z pasażerek samolotu, którym lecieli z Chin, kilka osób postanowiło skorzystać z tej pomocy.
W ciągu kilku ostatnich dni, parokrotnie miały miejsce próby wejścia na oddział, gdzie znajdują się Polacy z Wuhan. Żandarmeria zatrzymała kilka osób, a także drona, który latał w pobliżu. Pozostałe oddziały funkcjonują normalnie.
- Szpital działa w sposób niezakłócony, nie ma zakazu odwiedzin. Odbywają się wszystkie zaplanowane operacje i zabiegi. żadne zagrożenie dla pozostałych pacjentów nie występuje - zapewnia płk. Tański.
Koronawirus? Tutaj Polacy ewakuowani z Wuhan będą czekali na...
