O koszulki proszą zazwyczaj dzieci o zupełnie czystych intencjach. Krótko mówiąc chcą mieć w swoim pokoju pamiątkę po ulubieńcu, najlepiej do zamontowania w antyramie nad łóżkiem. I to jest w porządku. Gorzej gdy dzieci są wykorzystywane do perfidnego biznesu.
Jeden z kibiców odkrył serię aukcji z koszulkami Jagiellonii. Był zainteresowany tą z nazwiskiem Andrzeja Trubehy, więc w wiadomości prywatnej odezwał się do sprzedającego. Zapytał czy koszulka została kupiona w klubowym sklepie i jak długo była używana. Odpowiedź go zaskoczyła. Handlujący stwierdził, że nie nabył jej w sklepie, tylko otrzymał bezpośrednio od piłkarza, po meczu, w którym obejrzał czerwoną kartkę.
- Nie widzę nic złego w proszeniu o koszulkę (pamiątkę), za to robienie z tego biznesu problemem jest i będziemy reagować - odpowiada prezes Jagiellonii, Wojciech Pertkiewicz, zapytany o sprawę przez zaniepokojone środowisko.
Na szczęście nie wszyscy próbują robić biznes na dzieciach. W środku tygodnia przeszło stu kibiców Jagiellonii przejechało ponad 1200 km (w obie strony) za drużyną. Zawodnicy przegrali z... trzecioligowcem, dlatego prezes w ramach zadośćuczynienia obiecał wyjazdowiczom darmowe wejściówki na mecze z Lechem i Legią.
EKSTRAKLASA w GOL24
Raków obrał kurs na historyczne mistrzostwo. Jedenastka 13. ...
