- Przyspieszamy prace nad wyborem nowych sędziów, nie ma na co czekać - ogłosił w środę Leszek Mazur, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. W ostatnich tygodniach Rada przyjmowała i opiniowała zgłoszenia na sędziów Sądu Najwyższego, których w sumie wpłynęło ponad 180. Do obsadzenia są 44 stanowiska.
Czwartkowe obrady rozpoczęły się z ponadgodzinnym opóźnieniem. Przed budynkiem zorganizowano pikietę pod hasłem „Nie ma sprawiedliwości bez niezależności”. Na miejscu pojawiło się wielu policjantów. Swój sprzeciw wobec zmian w sądownictwie wyrazili też przedstawiciele Komitetu Obrony Sprawiedliwości. - Od marca gmach KRS okupowany jest przez organ do tego nieuprawniony, którego część składu została wybrana w sposób niezgodny z konstytucją, przez polityków - przekonywał Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Na czwartek i piątek KRS zaplanowała głosowanie nad kandydatami do Izby Dyscyplinarnej i Karnej, w poniedziałek i wtorek pochyli się nad kandydatami do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Cywilnej. Wszystko wskazuje na to, że już w przyszłym tygodniu prezydent (który powołuje sędziów) otrzyma listę z nazwiskami.
Co ciekawe, na rozmowy prowadzone przez zespoły złożone z członków KRS nie stawiło się 28 osób - w tym Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego, który ostatecznie wycofał swoją kandydaturę. W rozmowie z Polsat News wyjaśniał, że rezygnuje, „bo musiałby z dnia na dzień zrezygnować ze swoich aktywności zewnętrznych, np. udziału w różnego rodzaju badaniach międzynarodowych”.
Kandydatura Muszyńskiego od początku wywoływała duże kontrowersje. Jego zgłoszenie do KRS przywiózł... jeden z kierowców Ministerstwa Sprawiedliwości. Muszyński chciał być sędzią Izby Dyscyplinarnej, w której zarobki są o 40 proc. wyższe niż w pozostałych.
Posiedzenie „nowej” KRS i wybór sędziów wywołuje duże polityczne emocje. Poseł i członek KRS Borys Budka chciał odroczenia obrad, ponieważ, jak mówił, nikt z z KRS nie miał możliwości zapoznania się z dokumentami z przesłuchań kandydatów. Jego wniosek jednak odrzucono. - To, z czym mamy do czynienia, to jest tylko otoczka, żeby udawać, że Krajowa Rada Sądownictwa jest w stanie rzetelnie przeprowadzić ten proces - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, dodając przy tym, że „to, co się teraz dzieje w KRS, potwierdza tezę, że lista sędziów Sądu Najwyższego jest już dawno ustalona”. - Nic nie jest ustalone - zapewnił marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS). - Cieszę się bardzo, że prace KRS zostały przyspieszone - przyznał.
W podobnym tonie wypowiadał się wicepremier Jarosław Gowin. - Odchodząc ze stanowiska ministra sprawiedliwości przestrzegałem środowisko sędziowskie, że jeśli będą tak zamknięci na jakiekolwiek reformy, a te reformy są niezwykle potrzebne, to wcześniej czy później zamiast operować skalpelem, trzeba będzie operować młotkiem. Niestety, teraz przyszedł czas na bardzo radykalne, głębokie zmiany - przyznał w radiowej Jedynce.
Z kolei Kamila Gasiuk-Pihowicz zwróciła uwagę na Twitterze, że „nominanci PiS próbują za wszelką cenę ubiec Europejski Trybunał Sprawiedliwości i obsadzić stanowiska sędziów SN przed wydaniem orzeczeń przez instytucje europejskie”, co według posłanki Nowoczesnej jest łamaniem prawa Unii Europejskiej i w konsekwencji może doprowadzić do opuszczenia przez Polskę UE.
Wciąż nie wiadomo, kto pokieruje instytucją w nowym składzie. Rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski zapowiedział, że (nieuznawana przez PiS) pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf „opuści budynek sądu”. - Zostanie zmuszona okolicznościami do opuszczenia tego budynku. No i wtedy rozpocznie się zupełnie nowy rozdział historii Sądu Najwyższego - powiedział Laskowski w radiu RMF.
W czwartek zespół Krajowej Rady Sądownictwa rekomendował 12 kandydatów do Izby Dyscyplinarnej