
<B>Chciał mnie zgwałcić!</B>
Prokuratura oskarżyła Damiana S., że działając z zamiarem zabójstwa, zadał z dużą siłą cios nożem swojej ofierze w plecy, powodując ranę przecinającą serce i lewe płuco oraz skutkującą krwotokiem wewnętrznym i zgonem.
Damian S. przyznał się do zadania ciosu nożem, natomiast nie przyznał się, by działał z zamiarem zabójstwa. Przed sądem wyrażał ubolewanie i płakał. Prosił o karę, która pozwoli mu jeszcze wrócić do społeczeństwa.
Sąd zwrócił jednak uwagę na brak skruchy oskarżonego. Ponadto przypomniał, że Damian S., po zaatakowaniu 21-latka w plecy nie zaprzestał ataku. Wciąż trzymał 25-centymetrowy nóż w ręku i szukał mężczyzn, z którymi wcześniej się pokłócił. Sąd zwrócił też uwagę, że oskarżony próbował zacierać ślady. Nóż włożył do zmywarki i uciekł z miejsca zbrodni przez okno restauracji. Nie próbował pomóc Mateuszowi S., który później zmarł w karetce.
Mec. Maciej Lis w apelacji przekonywał, że jego klient działał z zamiarem ewentualnym. Wnosił też o złagodzenie mu kary, bo w sprawie są okoliczności łagodzące. Damian S. przeprosił ustnie i w liście rodzinę pokrzywdzonego, wyrażał skruchę i do tej pory nie był karany. Pokrzywdzeni i prokurator wnosili o utrzymanie wyroku w mocy.
Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił ich stanowisko. Stwierdził, że oskarżony chciał zabić, a już po zbrodni mówił „kto następny”. Sędzia Krzysztof Marcinkowski zauważył, że z opinii biegłych wynika, że Damian S. stwarza zagrożenie dla społeczeństwa, także przebywając w zakładzie karnym. Wyrok jest prawomocny.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: