Krakowski sąd nie miał żadnych wątpliwości, że Łukasz S. jest winny uprowadzenia swojej dziewczyny Kingi P., stosowania wobec niej przemocy i znieważenia obelżywymi słowami. Dlatego uznał, że wielokrotnie karany oskarżony musi trafić za kratki.
W trakcie procesu okazało się, że relacje między Łukaszem S., a pokrzywdzoną Kingą P są dość skomplikowane. Najpierw byli parą, kiedy jednak oskarżony trafił do więzienia, by odbyć jeden z wyroków, jego dziewczyna znalazła sobie innego adoratora.
To się nie spodobało Łukaszowi S. Gdy wyszedł z celi nękał dziewczynę telefonami i domagał się, by do niego wróciła. Nachodził ją w pracy, śledził ją lub prosił o to znajomych. Raz ją podduszał i bił ręką po twarzy, innym razem związał jej ręce sznurkiem.
W sierpniu 2015 r. przemoc osiągnęła apogeum. Z trzema kolegami, także kibolami Wisły Kraków, uprowadził Kingę P. sprzed miejsca jej pracy. Mężczyźni wciągnęli ją siłą do auta i wywieźli w nieznane miejsce.
Moment porwania zauważyły koleżanki dziewczyny i to one zawiadomiły policję. Łukasz S. został zatrzymany. Razem z nim do aresztu trafili Mateusz B. i Paweł T. Czwarty z oskarżonych Andrzej P. pozostawał pod dozorem policji.
Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Niespodziewanie w trakcie procesu Kinga P. odwołała wszystkie obciążające ich zeznania.
Wycofała też swój wniosek o ściganie Łukasza S. za jej uporczywe nękanie, czyli tzw stalking.
Sędzia Marek Żelechowski w uzasadnieniu wyroku nie krył, że za wiarygodną trzeba uznać jednak pierwotną wersję zdarzenia podaną przez pokrzywdzoną. Nie uwierzył też w zmianę zeznań matki Kingi P., która także wycofała się ze swoich słów, które obciążały chłopaka jej córki.
- Nie ma wątpliwości,że oskarżony w tamtym czasie kierował się zazdrością i dążył do odnowienia związku z pokrzywdzoną. Powinien był zrozumieć i zaakceptować fakt, że kobieta mówiła mu “nie” - zauważył.
Teraz Łukasz S. i Kinga P. znów stanowią parę.
Oskarżony już opuścił areszt, we wtorek sąd zwolnił go z dozoru. Wyrok 20 miesięcy więzienia nie jest prawomocny.
Pozostali oskarżeni za udział w porwaniu usłyszeli niższe wyroki: Andrzej P. czterech miesięcy więzienia, Mateusz B. 4 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata, a Paweł T. 4 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. wszyscy mają też kary grzywny. Żadnego z nich nie było na ogłoszeniu wyroku.