Razem z „królem dopalaczy” na ławie oskarżonych zasiadali Ireneusz C. i Piotr P., czyli tzw. chemicy odpowiadający za przygotowywanie receptury dopalaczy, którzy zostali skazani na – odpowiednio – cztery i trzy lata więzienia, a także Łukasz K. odpowiadający za to, że mimo zakazu otworzył sklep z dopalaczami, którego skazano na pół roku ograniczenia wolności polegającego na wykonywaniu prac społecznych.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że oskarżeni są winni. Uzasadniając wyrok sędzia Edyta Markowicz podkreśliła, że w opinii specjalistów dopalacze były tak bardzo szkodliwe, że sześciu pokrzywdzonych zostało narażonych na utratę życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Według biegłych toksykologów, zażywanie dopalaczy wywoływało takie skutki jak: strach, panika, urojenia, wymioty, oczopląsy, halucynacje, skoki ciśnienia i szybkie bicie serca – wyliczyła sędzia Markowicz.
Przyznała też, że pokrzywdzeni to głównie osoby dorosły, które – jak tłumaczyły - kupowały i zażywały dopalacze z ciekawości, dla zabawy, bo były modne lub z głupoty.
Prokuratura zarzuciła Dawidowi B., że w 2010 roku w Łodzi i innych miastach w kraju poprzez sieć sklepów Smart Szop, których był właścicielem, handlował dopalaczami określając je jako artykuły kolekcjonerskie. Ponadto wyprodukował i wprowadził do obrotu produkty o tak dźwięcznych nazwach jak Koko Mięta, Koko Cherry, Exotic Koko, Black Widow, Smart Shiva, Mister Brain czy Hammer. Z tego powodu sprowadził niebezpieczeństwo dla zdrowia wiele osób, które uległy zatruciu i trafiły do szpitala. Lista pokrzywdzonych liczyła 52 nazwiska.
Proces trwał trzy lata. Przesłuchano ponad stu świadków. Podczas głosów stron prokuratura domagała się dla „króla dopalaczy” siedmiu lat więzienia, 150 tys. zł grzywny i 20 tys. zł zadośćuczynienia dla każdego z 52 pokrzywdzonych. Dla odmiany obrona wnioskowała o uniewinnienie Dawida B. Co znamienne, jedna osoba zmarła, ale śledczym nie udało się udowodnić, że nastąpiło to wskutek spożycia dopalaczy.
- Jestem zadowolony z wyroku, który potwierdził tezy oskarżenia. Jednak kary odbiegają od tych, o jakie wnioskowaliśmy. Decyzja o ewentualnej apelacji zostanie podjęta po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku – powiedział nam prokurator Piotr Prusaczyk. Dla odmiany broniący „króla dopalaczy” adwokat Bronisław Muszyński jest pewny, że odwoła się od wyroku.