"krótka piłka": Powrót Szczęsnego z przedwczesnej emerytury to najpiękniejsza sportowa historia trwającego sezonu. W globalnej skali

Adam Godlewski
Jeśli do tego dodamy ogromne doświadczenie, spokój i luz, wyjdzie na to, że Szczęsny okazał się brakującym ogniwem w układance Hansiego Flicka, która w planach ma za przejść do historii.
Jeśli do tego dodamy ogromne doświadczenie, spokój i luz, wyjdzie na to, że Szczęsny okazał się brakującym ogniwem w układance Hansiego Flicka, która w planach ma za przejść do historii. fot. Grzegorz Wajda
Powrót Wojtka Szczęsnego z emerytury, na którą zdecydował się stanowczo przedwcześnie, to najpiękniejsza – w skali globalnej – historia napisana w ostatnich miesiącach przez sportowca. I to bez podziału na dyscypliny! Gość, który w Juve wydawał się już wypalony i szykował do oglądania na żywo El Clasico w roli widza, został uczestnikiem tej najbardziej spektakularnej rywalizacji w klubowym futbolu. Ba, został ich – już dwukrotnym! – zwycięzcą i w gablocie ma dwa puchary więcej!

Życie bywa zaskakujące, również w sposób przyjemny, ale Wojtka w tym roku wręcz rozpieszcza. Odkąd trener Hansi Flick – po długim okresie adaptacyjnym – zdecydował, że Szczęsny jest już gotów stanąć między słupkami Barcy, nasz golkiper przeżywa najlepszy okres w karierze. W swym życiu po życiu został talizmanem jednego z największych klubów świata, zanotował wspaniałą serię, już wywalczył dwa trofea, a na dwa kolejne – jeszcze bardziej prestiżowe – ma ogromną szansę. I nie boi się o otwarcie tym mówić.

Ogólny rachunek zysków tej bramkarskiej rewolucji

Bez dwóch zdań, Szczęsny junior to ogromny farciarz, bo aby przerwać emeryturę splot okoliczności musiał być niewiarygodny. Poważna kontuzja Marca-Andre Ter Stegena, obecność w Barcelonie Roberta Lewandowskiego, przekonanie Flicka, że jest lepszą opcją niż Inaki Pena. No i przezwyciężenie początkowych problemów, bo wejście do zespołu z Katalonii – grającego bardzo wysoko w obronie – wcale nie było bezproblemowe. Niemiecki szkoleniowiec gotów był jednak poczekać na najlepszą wersję Wojtka, a jego początkowe błędy miał (jak się wydaje) wkalkulowane do ogólnego rachunku wymuszonej rewolucji w bramce Barcy.

Inna sprawa, że były reprezentacyjny golkiper – choć w obecnej formie lepszego (mimo kłopotu bogactwa na tej pozycji!) nie mamy, i może warto by się zastanowić nad powrotem Wojtka do kadry od np. mundialowego barażu – zrobił bardzo wiele, aby nie tylko wypełnić lukę między słupkami, ale też wnieść do katalońskiej drużyny coś ekstra. To klasowy golkiper; umiejętności, sprawność, gibkość, refleks, czytanie gry – to wszystko są jego niekwestionowane atuty. A jeśli do tego dodamy ogromne doświadczenie, spokój i luz, wyjdzie na to, że okazał się brakującym ogniwem w układance Herr Flicka, która ma za zadanie przejść do historii.

Warto pamiętać o genach!

Przy wyliczance przymiotów Wojtka trzeba odnotować także… geny. Z ojcem, Maciejem, wiąże tego nietuzinkowego golkipera trudna relacja, ale Szczęsnemu seniorowi trzeba oddać, że to po nim syn odziedziczył naprawdę wielki talent. Maciek był oryginałem, ale też rzadko spotykanym fachowcem w sytuacjach sam na sam, do czego oprócz atutów wymienionych powyżej niezbędna jest również odwaga. A tej nie zabrakło Maćkowi, gdy synem zainteresował się Arsenal i trzeba było powalczyć o realizację marzeń przez syna.

I także dzięki niemu żyjemy w przepięknym czasie, gdy wyjściowy skład najsilniejszej od lat Barcelony – która w obecnym sezonie wygrała już Puchar i Superpuchar Hiszpanii i leje za każdym razem Królewskich w El Clasico – zaczyna się i kończy na Polaku. Doceńmy to!

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl