Naprawdę przykro było patrzeć, jak Portugalczycy wymieniali piłkę (19 podań) przed pierwszym golem, a rajd Rafaela Leao przed drugim – gdy mijał naszych zawodników specjalizujących się podobno w defensywie niczym Alberto Tomba tyczki slalomowe – przelało czarę goryczy; był graczem z innej ligi, zupełnie nieosiągalnym dla naszych. OK., zespół z Półwyspu Iberyjskiego jest klasowy, z wieloma indywidualnościami i nieprzypadkowo w rankingu FIFA plasuje się ponad 20 pozycji wyżej od Biało-Czerwonych. Zatem technicznej i taktycznej dominacji gości można było się spodziewać. Trudno było jednak zakładać, że nasi zawodnicy będą mieli tak wielkie problemy z odbudową formacji przy przejściu z ataku do obrony i że - na dobrą sprawę - walkę (po kilku dobrych początkowych minutach) podejmą później dopiero w ostatnim kwadransie...
Czy selekcjoner wie, dlaczego postawił na Oyedele?
Z przyczyn znanych chyba tylko selekcjonerowi w wyjściowym składzie pojawił się Maxi Oyedele. Młody legionista był tak spięty, że problem miał nie tylko z celnym podaniem (nie wspominając o zagraniu do przodu), ale nawet z przyjęciem piłki. A to dowód, że jego debiut był przedwczesny. Tyle że przez większość czasu, który wspólnie spędzili na boisku Piotr Zieliński też był nijaki. A bez kierownika drugiej linii z prawdziwego zdarzenia realizacja planu taktycznego, który został – jak zakładam – nakreślony przed meczem nie mogła się udać w tych momentach...
Robert Lewandowski tradycyjnie już podczas kadencji trenera Probierza był cieniem siebie z Barcelony. Jasne, kapitan reprezentacji otoczenie ma nieporównywalne w katalońskim zespole – o kilka poziomów lepsze - zatem nie ma sensu oczekiwać, że będzie równie skuteczny jak w klubie. Dotąd jednak obecny selekcjoner nie znalazł pomysłu, jak obsłużyć ostatni terminal, który powinien także w kadrze stanowić RL9. A bez właściwego serwisu, choć po prawdzie w meczu z Portugalią to długimi fragmentami bez żadnego serwisu, Robert nie wykreuje sytuacji. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Cristiano Ronaldo przy startach do piłki już mocno daje mu się we znaki PESEL…
Skojarzenia to przekleństwo?
Prawie każdy polski kibic przy meczach z Portugalią pierwsze skojarzenie ma z nazwiskiem Smolarek. I mnie po końcowym gwizdku w sobotę także się nasunęło. Tym razem przypomniał mi się jednak wyjątkowo śp. Włodek, nie Ebi, którego w 2006 roku poprosiłem o wskazanie różnic między drużyną Biało-Czerwonych z 1982 roku, w której grał i tą z synem w składzie z mistrzostw świata rozegranych w Niemczech 24 lata później. – Tak na szybko to mogę powiedzieć, że myśmy mieli jaja na twardo, a obecna generacja kadrowiczów ma na miękko – skonkludował nieżyjący już niestety medalista Espana’82, który z Widzewem Łódź awansował do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych.
I o ile nie było to porównanie specjalnie wyszukane, to jak ulał pasuje w tym momencie do drużyny budowanej przez trenera Probierza. Niestety...
