- Skoro jest taka zdeterminowana, tak dzielnie walczy o życie, szkoda by jej było. Nie oddamy naszej krowy na rzeź - zapowiada Czesław Biłobran, starosta nyski. Starosta zadeklarował, że powiat odkupi od prywatnego hodowcy krowę - uciekinierkę. Dołączy ją do stada koni, które ma żyć w tzw. końskim raju, czyli biorezerwacie, jaki powiat będzie tworzyć na terenie dawnych fortów pod Nysą. - Będzie atrakcją turystyczną - mówi Czesław Biłobran.
Już w czwartek gotowość odkupienia zbiega i zapewnienia krowie spokojnego życia zadeklarowała fundacja Przystań Ocalenie, zajmująca się ratowaniem koni. Prezes fundacji odwiedził nawet właściciela krowy, który jest zainteresowany taką transakcją.
CZYTAJ Krowa uciekła z transportu do rzeźni. Żyje na wyspach Jeziora Nyskiego
W piątek podobne deklaracje zgłosiły fundacje Mondo Cane i znana fundacja Tara, ratująca zwierzęta przed rzeźnią. Włączyła się też firma Bioagra z Goświnowic, znany producent z branży rolniczej, który jest gotowy odkupić krowę i zapewnić jej byt w naturalnych warunkach, dostarczając paszę na wyspę na Jeziorze Nyskim. Odezwał się nawet wałbrzyski oddział Związku Literatów Polskich.
- Ta krowa jest niezwykła. Trzeba zawalczyć o jej życie. Chciałabym jakoś pomoc - zadeklarowała pani Karolina, jedna z setek prywatnych osób, które wzruszyła historia krowy z Bukowa.
Tymczasem krowa nie zważając na swoją ogromną popularność, skutecznie się ukryła. Dziś szukali jej myśliwi, WOPR, kilka ogólnopolskich ekip telewizyjnych i firma wykonująca zdjęcia dronem z powietrza.
- To duży obszar. Na razie się nie udało, ale wrócę tam. Mam pomysł jak jej szukać - zapowiada Maciej Zych, właściciel dronów.
Dziś jako pierwsi napisaliśmy o krowie, która wyrwała się pracownikom punktu skupu żywca. Zniszczyła ogrodzenie, poturbowała pracownika rolnego, a potem skutecznie uciekała przed próbami złapania. Zwierze świetnie pływa i nurkuje. Na wolności przebywa już od ponad trzech tygodni. Przed ludźmi krowa uciekła na wyspy, których jest dużo w południowej, dzikiej części Jeziora Nyskiego. Po tygodniu od ucieczki ekipa strażaków próbowała łodzią ewakuować zwierzę z jednej z wysp, ale krowa też im uciekła.
Po naszym tekście z całej Polski napłynęły tysiące głosów w sprawie krowy. Tymczasem właściciel nie może jej odnaleźć, żeby przekazać któreś z instytucji, jakie zadeklarowały gotowość uratowania zwierzęcia. Hodowca ma na tyle dość najazdów kolejnych ekip dziennikarskich, że wyłączył telefon.
Podobne oblężenie przeżywa dr Jacek Opara, lekarz weterynarii z Nysy, który dysponuje strzelbą palmerowską do usypiania zwierząt i podjął się zadania bezpiecznego odłowienia krowy. Krasula może bowiem stwarzać poważne zagrożenie dla ludzi.
Niestety, nie można wykluczyć, że zwierzę wyszło na cienki lód, pokrywający wody jeziora i utonęło.
Krowa na gigancie. Już trzy miesiące żyje ze stadem żubrów w Białowieży