Do 23 listopada ten proces budził ogromne emocje. Toczył się z wyłączeniem jawności, ze względu na tło obyczajowe. Dawid M. twierdził, że ksiądz molestował na strychu plebanii nie tylko jego, lecz także nieznanego mu bliżej Kamila i małą dziewczynkę. Dlatego właśnie w sierpniu 2008 roku z zemsty rzucił się na księdza z nożem.
- Zgromadzono w tej sprawie ogromny materiał dowodowy - mówiła wczoraj sędzia Małgorzata Niementowska, przewodnicząca składu orzekającego Sądu Apelacyjnego. - Żaden z przesłuchanych świadków - ministrantów księdza zarówno w parafii w Blachowni, jak i w innych parafiach, w których pełnił swoją posługę, nauczał religii - nie wskazywał, by zachowanie duchownego w stosunku do Dawida czy innych dzieci nosiło znamiona charakteru nieobyczajnego, niewłaściwego czy dwuznacznego.
Czy kara jest adekwatna? Czytaj więcej na czestochowa.naszemiasto.pl