Książe zielonej wyspy

Michael Gerson, "Washington Post"
Brytyjska rodzina królewska dowodzi, że konserwatyzm jest proekologiczny - pisze Michael Gerson z "Washington Post"

Wziemskiej posiadłości księcia Karola - Highgrove House - niesforne tchórze znowu zjadają karpie w stawie, a liczne ptactwo, często karmione przez księcia z ręki, nie pozwala za bardzo rozmnożyć się ślimakom na rabatkach. Takie oto problemy zaprzątają dziś rodzinę królewską.

Ogrody Highgrove są jednym z cudów tej bardzo brytyjskiej dziedziny sztuki - ogrodnictwa. W części zwanej Pniakowiskiem, wypełnionej splątaną głuszą, obrosłymi mchem fundamentami rzeźb, zacisznymi polankami, kwietnymi łąkami, ład narzuca się za pomocą tradycyjnego ogrodniczego kunsztu, a nie pestycydów.

Na pobliskiej farmie ekologicznej księcia Walii rzadkie odmiany brytyjskiego bydła jedzą trawę, a nie pasze treściwe, które zwiększyłyby masę krów i skróciły im życie. Kierownik farmy, witany przez krowy jak stary przyjaciel, wyjaśnia, dlaczego stosuje homeopatyczne leki weterynaryjne i ostrzega przed zbyt częstym stosowaniem antybiotyków. Do odnawiania gleby służy płodozmian, a nie nawozy azotowe, które zmieniają skład chemiczny gruntu i obniżają odporność niektórych roślin.

Niewiele jest na świecie miejsc, na których pojedynczy człowiek odcisnął tak wyraźnie swoje piętno, jak Karol na tym zielonym i sympatycznym zakątku wzgórz Cotswold. Dwadzieścia lat temu, kiedy książę zaczął swoje ekologiczne eksperymenty, uznano go za nawiedzonego - najbardziej zbzikowanego członka rodziny królewskiej. Teraz rodzi się pytanie: czy taki bzik jest przyszłością świata?

Jak się okazuje, Karol był pionierem w dziedzinie, która obejmuje teraz wielką sieć warzywniaków Whole Foods i działy naturalnej żywności każdego sklepu spożywczego (książę sprzedaje własną markę produktów ekologicznych o nazwie Duchy Originals; szczególnie godne polecenia są herbatniki pszeniczne). Wielu ekspertów twierdzi, że najlepszą drogą do bezpieczeństwa żywnościowego w krajach rozwijających się jest postawienie na małe gospodarstwa ekologiczne, a nie chemiczną czy genetyczną rewolucję. Rosnące ceny ropy i gazu ziemnego oznaczają wzrost kosztów produkcji nawozów azotowych - a zatem światowe rolnictwo stało się zakładnikiem przemysłu energetycznego.

Przyznam, że niektóre tezy ekologicznego światopoglądu budzą we mnie niepokój, na przykład faryzejska niekiedy żarliwość, długie listy symbolicznych i niepraktycznych "kroków, które mogę wykonać, aby ocalić naszą planetę", coraz powszechniejsza mania ornitologiczna (jakoś nie fascynują mnie próby odróżniania od siebie tych wszystkich identycznych brązowych ptaszków).

Ale w zabieganym współczesnym życiu ta żarliwość wynika z potrzeb duchowych. Obojętność na naturę jest rodzajem ślepoty, martwoty i duchowego ubóstwa. Ponowne odkrycie świata przyrody prowadzi nas do dostrzeżenia głębszych pokładów rzeczywistości. Jak napisał poeta Wendell Berry:

Przychodzę do spokoju dzikich stworzeń
które nie obciążają swojego życia przewidywaniem
cierpienia. Przychodzę do niewzruszonej wody.
A nad sobą czuję oślepione przez dzień gwiazdy
i czekam na ich światło. Przez chwilę
odpoczywam w dobrodziejstwach świata i jestem wolny.

Światopogląd ekologiczny ma również swoje konsekwencje polityczne. Z uzasadnionej obawy przed nieodpowiedzialnością dziennikarzy książę nie zgodził się na wykorzystanie naszej rozmowy w druku.

Nie będzie jednak nadużyciem stwierdzenie, że książę broni tradycyjnego konserwatyzmu charakteryzującego się nieufnością do rozbuchanej technologii, konsumpcjonizmu i agrobiznesu oraz niechęcią do dehumanizującej architektury z żużlobetonu. Jest to konserwatyzm miejsca, tradycji, ziemi, uznający zarówno przyrodę, jak i ludzką naturę za wspaniały, tajemniczy dar.

Między ochroną przyrody a konserwatyzmem istnieje głęboki związek, o którym się zapomina. Inżynieria społeczna i sterowanie naturą są raczej domeną bardziej naukowo usposobionego liberalizmu. "Pod wieloma ważnymi względami ekologizm jest głęboko konserwatywny" - napisał waszyngtoński politolog Yuval Levin. "Ruch ten dąży do zachowania naturalnej równowagi, którą nie my stworzyliśmy, nie potrafimy do końca jej zrozumieć i nie powinniśmy robić sobie złudzeń, że możemy ją w istotnym stopniu poprawić - innymi słowy, stosunek ekologizmu do natury w dużym stopniu przypomina stosunek konserwatyzmu do społeczeństwa".

Według wyznawców tradycyjnego konserwatyzmu politycy powinni być jak brytyjscy ogrodnicy z Highgrove: powinni tak pielęgnować społeczeństwo, aby ujawnić jego naturalny, pełen harmonii ład, który nie zawsze jest widoczny gołym okiem - a nie brutalnie sterować ludźmi tak jak przesadza się rośliny, aby stworzyć symetryczny ogród francuski. Istnieją wszelkie powody, aby tę konserwatywną filozofię zastosować również do środowiska naturalnego.

Nie rozstrzygając kwestii, czy ekologiczny konserwatyzm jest sprawą życiowej wagi (to zależy od poglądów na zmiany klimatyczne i przyszłość rolnictwa), można z dużą dozą pewności powiedzieć, że pozwoliłby nam przyjemniej odpoczywać w dobrodziejstwach świata.

Wróć na i.pl Portal i.pl