Nawet tak wielki klub (a zarazem przedsiębiorstwo) jak FC Barcelona nie jest odporny na koronawirusa. Pandemia szybko zmusiła zarząd do twardych negocjacji z piłkarzami. Ich efektem było zmniejszenie pensji wszystkich zawodników pierwszego zespołu aż o 70 proc. (tylko na czas zawieszenia rozgrywek). W dodatku w połowie kwietnia do dymisji podało się sześciu dyrektorów - w tym wiceprezydent Emili Rousaud. To efekt sprzeciwu wobec obecnego prezydenta FCB Josepa Marii Bartomeu.
Na początku obecnego sezonu Bartomeu wypinał piersi do orderów, chwaląc się budżetem na sezon 2019/20. Ten miał wynosić ok. 1050 mln euro. Od dawna już jednak wiadomo, że konto nie przekroczy miliarda euro.
Klub musi jednak funkcjonować i bez względu na okoliczności walczyć o trofea. Na wzmocnienia jednak nie będzie pieniędzy, jeśli nie odejdą piłkarze. Najlepiej za kilkadziesiąt milionów euro. Stacja ESPN podaje, że „Duma Katalonii” chce zarobić 70 mln. Klub stworzył listę piłkarzy, z którymi bez żalu pożegna się po zakończeniu tego trudnego sezonu. Arthur Melo, Arturo Vidal, Samuel Umtiti i Ivan Rakitic - oni otwierają tę listę. Najbardziej wściekł się ten ostatni. Chorwat dowiedział się, że miałby być częścią transakcji z PSG. Miałby odejść do klubu z Paryża, a Barcelona (przy odpowiedniej dopłacie) dostałaby z powrotem Neymara. - Nie jestem workiem ziemniaków, by za mnie decydować - powiedział pomocnik.
Bardzo możliwe, że FC Barcelona pierwszy raz w historii sprzeda nazwę stadionu. Ma to dać klubowi nawet 300 milionów euro rocznie. Pierwszy roczny dochód miałby zostać przekazany katalońskim szpitalom. Następne lata dawałyby regularny zastrzyk pieniędzy klubowi. Powtórzyć się może więc historia ze sponsorem na koszulkach. Przez lata "Blaugrana" nie miała głównego sponsora, aż w 2006 r. koszulkę Barcelony wypełniło logo fundacji UNICEF. To po kilku sezonach zmieniło się w logo Qatar Airways. Obecnie "Dumę Katalonii" sponsoruje firma Rakuten.
Dopiero teraz kibice Barcelony dowiedzieli się, że latem 2016 roku mogło dojść do wielkiej tragedii. - W tamtym czasie, przy całym zamieszaniu z moim majątkiem, chciałem wyprowadzić się z Hiszpanii. Nie chodziło o Barcelonę, ale w kraju nie czułem się traktowany sprawiedliwie - opowiada Lionel Messi. Argentyńczyk musiał wtedy zapłacić cztery miliony euro grzywny za oszustwa podatkowe.
Postawił na Rosję, teraz gra za darmo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?