Lato, wielki Niemowa

Robert Zieliński
Polskapresse
Grzegorz Lato to nie tylko król strzelców mundialu 1974, ale też mądry człowiek, który potrafi wyciągać wnioski i - co ważne u przywódców - otaczać się dobrymi doradcami. Kierując tak znienawidzoną i narażoną na ataki organizacją jak PZPN, Lato był ciągle na świeczniku i pod ostrzałem.

Jego specjaliści od public relations i wizerunku podsunęli mu jednak genialną w swojej prostocie maksymę: mowa jest srebrem, a milczenie złotem.

Przez dwa lata Lato ku uciesze kpiarzy zasypywał nas srebrem, czyli tekstami w stylu: "możemy zorganizować Euro 2012 z Niemcami" albo "powiem Panu, że to będzie kaplica". Rok 2010 był już rokiem złotym dla prezesa PZPN, czyli unikał on jak ognia wywiadów, rzadko zabierał głos. Im mnie mniej, tym lepiej - zdało egzamin. Nagonka na związek mocno zelżała. Lato ma nawet nową ksywkę "Paavo Nurmi" - legendarny fiński biegacz, nazywany wielkim niemową.

Jest tylko nudniej. Godnie zastępuje go jednak Franz Smuda, który co chwilę wykręca jakiś skecz. Z jednym tylko trafił kulą w płot. Krytyką Leo Beenhakkera. Może i zostawił on w kadrze spaloną ziemię, ale akurat nasi szkoleniowcy powinni go wychwalać pod niebiosa. Wywindował on bowiem zarobki trenerów do nieosiągalnych wcześniej rozmiarów. Dzięki temu Smuda zarabia 130 tys. zł miesięcznie. Lepiej więc niech bierze przykład z Nurmiego i Laty.

Wróć na i.pl Portal i.pl