– Nikomu nie będę zarzucał braku zaangażowania. Pomimo takiego wyniku zawodnicy starali się grać do samego końca. Po straconym pierwszym golu zareagowali, jednak nadziewaliśmy się na kontry. W pierwszej połowie stwarzaliśmy sytuacje, kontrolowaliśmy grę, ale nie wykorzystaliśmy tego. Trzeba oddać Górnikowi, że zagrał dobre spotkanie i wykorzystał nasze gorsze momenty – można było usłyszeć z ust byłego selekcjonera, który stracił chyba poczucie rzeczywistości, skoro po starciach z drużynami z dołu tabeli broni się argumentami z cyklu „rywale zagrali olśniewająco”.
W dodatku Nawałka w stolicy Wielkopolski jest jak Miłosz Pipka, główny bohater powieści Bohumila Hrabala, czyli „Pociągów pod specjalnym nadzorem”. Miał zrobić z Lecha potwora, który miażdży całą ligę, a nie jest w stanie poradzić sobie nawet z najmniejszymi problemami wychowawczymi (odsunął od składu i zrobił kozła ofiarnego z Kamila Jóźwiaka, który za chwilę będzie podporą młodzieżowej reprezentacji) i z łatwymi decyzjami personalnymi (trudno nie zauważyć, że Ukrainiec Wołodymyr Kostewycz to lepszy obrońca od Piotra Tomasika).
Łatwo natomiast dostrzec, że szkoleniowiec Lecha nie jest traktowany przez fanów i władze klubu jak każdy inny trener, który po wiosennej katastrofie szykowałby się do pakowania walizek, a nie do wdrożenia w życie planu naprawczego.
Czytaj także: Wnioski i rady dla Nawałki po przegranym meczu z Miedzią Legnica
Tymczasem Nawałka śpi spokojnie i serwuje nam kolejny seans hipnozy. Inna sprawa, że zarząd klubu z Bułgarskiej sam sobie związał ręce, podpisując wieloletnią umowę z najdroższym w historii Kolejorza szkoleniowcem (łącznie ze sztabem zarabia 300 tys. zł miesięcznie). Z takiej hucpy ciężko się wycofać. Niewykluczone jednak, że po zakotwiczeniu w grupie spadkowej trzeba będzie próbować to zrobić.
Polecamy również: Adam Nawałka jak... Stefek Burczymucha
Z taką grą jak ostatnio większość kibiców w Polsce tam właśnie widzi Lecha. Nieszczęściu można oczywiście zapobiec, ale zadania nie ułatwi niekorzystny rozkład jazdy. Poznaniaków czekają bowiem wyjazdy do Kielc i Gdańska oraz mecze u siebie z Pogonią Szczecin i Jagiellonią Białystok. Punktów nie zdobędzie się jednak na pewno truizmami i opowiadaniem bajek o nadludzkich umiejętnościach rywali. Piłkarze muszą wziąć się w garść, a tęgie głowy w sztabie szkoleniowym doprowadzić do tego, że Kolejorz będzie mógł grać na najwyższych obrotach dłużej niż przez 15 minut.
Panie Nawałka, czas już skończyć udawać Greka i twierdzić, że nie stracił pan kontroli nad zespołem. No chyba, że ta kontrola polega na tym, by być pośmiewiskiem całej Polski...
Zobacz też:
Lech Poznań: Ile zarabiają piłkarze Kolejorza?
Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:3: Kibice wierzyli, ale Kolejo...
Piotr Tomasik po meczu Lech - Górnik: Po straconej bramce ulatuje z nas powietrze. Zobacz wideo:
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]