Kiełbasińska zajęła trzecie miejsce w swojej serii i musiała czekać na rozstrzygnięcia w dwóch pozostałych. Bezpośredni awans do finału uzyskiwały bowiem tylko po dwie najlepsze zawodniczki.
Zawiodła natomiast Kaczmarek która miała w tym roku najlepszy wynik wśród Polek. W maju ustanowiła rekord życiowy 50,16, ale tym razem pobiegła znacznie wolniej.
Kiełbasińska i Kaczmarek rywalizowały korespondencyjnie w półfinale - obie miały bowiem porachunki ze sztafety mieszanej z początku czempionatu. Kiełbasińska zrezygnowała z udziału w mikście, gdy dowiedziała się, że musiałaby wystartować jednego dnia w dwóch biegach sztafety, choć przed zawodami ustaliła z trenerem Aleksandrem Matusińskim, że pobiegnie jedynie w finale. Kaczmarek musiała zastąpić przekorną koleżankę w finale miksta (w półfinale pobiegły Iga Baumgart-Witan i Justyna Święty-Ersetic), o co miała do Kiełbasińskiej razem z Baumgart-Witan i Święty-Ersetic pretensje. Panie dały publicznie do zrozumienia, że nie wyobrażają sobie wspólnego startu z niesforną partnerką w zamykającej mistrzostwa w Eugene sztafecie 4x400 m. Wiceprezes PZLA uspokoił jednak, że sztafeta kobiet wystartuje w najsilniejszym składzie.
Najszybsza w półfinale biegu na 400 m była Shaunae Miller-Uibo z Bahamów - 49,55.
(PAP)
