Kiełbasińska była ósma w finałowym biegu na 400 m z czasem 50,81, który był gorszy od wyniku zwyciężczyni finału na 400 m przez płotki Amerykanki Sydney McLaughlin - 50,68, czyli nowego rekordu świata.
Całe podium finału na 400 m kobiet przypadło biegaczkom z Ameryki Środkowej - złoty medal zdobyła Bahamka Shaunae Miller-Uibo, osiągając najlepszy w tym roku wynik na świecie - 49,11, srebrny - Dominikance Marileydy Paulino - 49,60, a brązowy - Barbadosce Sadzie Williams, która poprawiła krajowy rekord - 49,75.
Najszybszą Europejką była Holenderka Lieke Klaver, która uzyskała czas 50,33 i zajęła czwarte miejsce. Kiełbasińska była drugą finalistką ze Starego Kontynentu.
- Biegałam po pierwszym torze, który nie jest zbyt komfortowy. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale to jest finał mistrzostw świata - tłumaczyła Kiełbasińska w rozmowie z TVP Sport.
Wielgosz w drugim biegu półfinałowym na 800 m zajęła piąte miejsce i odpadła z rywalizacji. Jeszcze na 100 metrów przed metą była czwarta, ale na ostatniej prostej wyprzedziła ją Etiopka Freweyni Hailu. Polka uzyskała czas 2.00,51.
- Brakuje mi obiegania w żwawszym tempie na zawodach. Czuję, że mnie „podcięło”. Nie do końca udało mi się zregenerować - wyjaśniała Wielgosz na antenie TVP Sport.
Do finału biegu na 800 m awansowało osiem biegaczek: po dwie najszybsze z każdego biegu półfinałowego oraz dwie z najlepszymi czasami.
Sztafeta 4x100 m w składzie Magdalena Stefanowicz, Martyna Kotwiła, Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda z czasem 43,19 zajęła szóste miejsce w pierwszym biegu eliminacyjnym. Biało-czerwone zostały wyprzedzone przez Brytyjki, Jamajki, Niemki, Chinki i Kanadyjki.
Pierwszą serię wynikiem 41,99 wygrały Brytyjki (Asha Philip, Imani Lansiquot, Ashleigh Nelson, Daryll Neita) przed Jamajkami (Briana Williams, Natalliah Whyte, Remona Burchell, Kemba Nelson), które osiągnęły czas 42,37.
Do finału awansowało osiem sztafet: po trzy najszybsze z każdego biegu eliminacyjnego oraz dwie z najlepszymi czasami.
Tyczkarze Lisek i Sobera odpadli w kwalifikacjach skoku o tyczce, trzykrotnie strącając poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,65 m. Wysokość 5,80 gwarantowała awans do finału.
Rywalizacja rozpoczęła się od wysokości 5,30 m. Polacy włączyli się do konkursu od wysokości 5,50 m. Lisek zaliczył ją w pierwszej próbie, natomiast Sobera dokonał tego za trzecim razem.
Obydwaj jednak zepsuli następnie swoje trzy próby na 5,65 m i pożegnali się z mistrzostwami.
(PAP)
