Niestety, hodowcy twierdzą, że przeciętny zjadacz karpi nie ma praktycznie szans, by odróżnić swojaka od cudzoziemca.
- Klient idący kupić żywe karpie nie ma żadnych możliwości, by rozpoznać, który był hodowany w Polsce, a który na przykład w Czechach. W tej części Europy są one do siebie bardzo podobne. Musi polegać na informacji sprzedawcy.
W sieciach handlowych taka informacja powinna się znaleźć, ale różnie z tym bywa- mówi Mirosław Kuczyński z Zakładu Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej PAN w Gołyszu, który zajmuje się również hodowlą karpi. Dodaje, że wielu handlowców nadaje karpiom "polski paszport". Po prostu: przywożą ryby z Czech, Litwy, Węgier, ale sprzedają je jako wyhodowane w Polsce. - To niezgodne z przepisami, ale tak jest. Na nasz rynek trafia 3-3,5 tys. ton importowanych karpi, a przecież trudno znaleźć stragan z rybą czeską czy litewską - dodaje Kuczyński.
Ryszard Maciejewski, który prowadzi hodowlę karpi w Dębowcu na Śląsku Cieszyńskim, podkreśla, że jeśli chcemy mieć pewność, że na naszym stole wyląduje polski karp, najlepiej kupić go po prostu w przedsiębiorstwie hodowlanym.
Z pobudek patriotycznych możemy szukać polskich karpi, ale jeśli chodzi o walory smakowe, to narodowość raczej nie ma znaczenia.
- Na talerzu możemy tylko rozpoznać to, w jakich warunkach ryba była hodowana: w dobrych czy złych. Jeśli w mięsie jest żółty tłuszcz rozlewający się po talerzu, to jest wielce prawdopodobne, że to ryba importowana z południa, który była karmiona kukurydzą. Jeśli ma jakiś obcy, dziwny zapach, to znaczy, że była trzymana w wodzie o nieodpowiedniej jakości lub była karmiona paszą zawierającą substancje nadające mięsu nie taki smak, jaki powinno ono mieć - wyjaśnia Mirosław Kuczyński.
Dla przeciętnego Kowalskie-go, który zjada rocznie zaledwie pół kilograma karpia, najważniejsza jest jednak cena. Mimo że w ub. roku przed świętami na rynku był nadmiar karpi, nie wszystkie się sprzedały i w tym roku może być podobnie, to - jak zapowiadają hodowcy - znaczących obniżek nie należy się spodziewać. W 2011 roku kilogram kosztował od 10 zł wzwyż.
- U mnie będzie można kupić karpia za 9,5 zł za kilogram plus VAT. Ceny detalicznej jeszcze nie ustaliłem, ale pewnie będzie wynosiła 9,5 zł, ale brutto - mówi Maciejewski.