Maccabi przeprowadziło prawdziwy szturm na bramkę Juve. W ciągu pierwszych minut stworzyło aż cztery dogodne sytuacje. Pierwsza zakończyła się bramką. Z okolicy ośmiu metrów... plecami trafił Omer Atzili. Szczęsny rzucił się we właściwym kierunku, dotknął nawet piłę ręką, ale nie zdołał jej wybić sprzed linii. Chwilę potem po strzale bezpośrednio z rzutu wolnego uratowała go poprzeczka.
- Ostatnio brakuje mi dynamiki w ruchach Wojtka. Druga bramka też obciąża jego konto. Wykonał krok w złą stronę, w złym momencie. Na dwie stracone bramki po rękach to się mówi: miałem szanse, żeby obronić - komentował w studiu Polsatu Sport były bramkarz Wojciech Kowalewski.
W 24 minucie na boisko wszedł Arkadiusz Milik, ponieważ kontuzji doznał Angel Di Maria. Juventus wcale nie wrócił do gry, tylko pogrążył się w marazmie. W 42 minucie nieuwagę obrony ponownie wykorzystał Atzili uderzając na 2:0 po ręce Szczęsnego.
Juventus powinien był złapać kontakt jeszcze przed końcem połowy, ale po zgraniu Dusana Vlahovicia w piłkę z bliska nieczysto kopnął Milik:

W końcówce Milik spróbował uderzenia z dystansu, ale jego próbę z lewej nogi bez problemu obronił bramkarz.
Sytuacja Juventusu w grupie jest bardzo skomplikowana. Na dziś Zespół Starej Damy ugrał jedynie trzy punkty co oznacza, że przegrywa nie tylko z liderującym PSG, ale również drugą Benfiką Lizbona, która zgromadziła już siedem punktów. Awans do fazy pucharowej wydaje się niemożliwy.
Wszystko wskazuje na to, że na dniach Massimiliano Allegri straci pracę w Juventusie.
Maccabi Hajfa - Juventus 2:0 (2:0)
Bramki: Atzili 7', 42'
Żółte kartki: Cornud - McKennie, Locatelli, Cuadrado
LIGA MISTRZÓW w GOL24
5 najlepszych transferów w Ekstraklasie. Nie ma nikogo z Leg...
