Pokrzywdzony rozkręcił w internecie interes polegający na umieszczaniu robionych przez siebie filmów, na których przykładowo wykonuje – oczywiście odpłatnie – zadania serwowane mu przez oglądających. Tak twierdzi prokuratura, która utrzymuje, że jednym z widzów internetowej twórczości Pawła Z. była przyjaciółka oskarżonego - Anna W.
Filmowiec postanowił zatrudnić kobietę w charakterze moderatora prowadzonego przez siebie kanału. Chodziło o to, że nie wszyscy internauci doceniali kunszt filmowy Pawła Z. i pod jego adresem padały różne dosadne określenia. Zadaniem Anny W. miało być usuwanie ze strony internetowej tych – jak to ujmują śledczy – nieprzychylnych komentarzy.
Filmowiec obraził przyjaciółkę oskarżonego
Zapewne w celu sfinalizowania współpracy wieczorem 8 maja br. filmowiec przyjechał do mieszkania Anny W. i Krzysztofa W. w Łodzi na Bałutach. Z początku atmosfera była jak najlepsza: rozmawiano, biesiadowano, wznoszono toasty. Po „paru głębszych” Paweł Z. chwycił za telefon i bez zgody gospodarzy zaczął kręcić film z biesiady i na żywo transmitować go na swoim kanale na You Tube.
Poczynania te zirytowały Annę W. i Krzysztofa W., którzy zwrócili uwagę filmowcowi na jego niestosowne zachowanie. Ten uspokoił ich, że na filmie będzie widać tylko jego, a nie gospodarzy. Dlatego dostał zgodę na dalsze filmowanie. Dobra atmosfera została przywrócona, ale nie na długo, bowiem po kolejnych toastach Paweł Z. w sposób dosadny i obraźliwy zaczął oceniać aparycję pani domu.
Gospodarz spoliczkował i wyprosił filmowca
Oczywiście Krzysztof W. stanął w obronie damy swego serca. Spoliczkował filmowca i kazał mu opuścić mieszkanie. Ten nie posłuchał i między mężczyznami doszło do szarpaniny. Zakończyła się w ten sposób, że gospodarz chwycił przybysza za kaptur od kurtki i wyprowadził z mieszkania. Kiedy wrócił zauważył brak telefonu i innych przedmiotów. Wybiegł więc z domu, dogonił Pawła Z. i zażądał zwrotu skradzionych „fantów”.
Oskarżony wpadł w furię i ciężko pobił rywala
Gdy ich nie otrzymał zadał dwa mocne ciosy pięścią, po których filmowiec runął na ziemię. Wydawało się, że na tym incydent zakończy się. Stało się jednak inaczej. Znokautowany Paweł Z. nadal nie chciał oddać nie swoich rzeczy, więc oskarżony wpadł w furię. Kilka razy kopnął filmowca w głowę, a gdy ten przestał się ruszać, odebrał swoją własność i wrócił do mieszkania. Ciężko ranny filmowiec trafił do szpitala, w którym został uratowany.
Ruszyło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Bałuty. Podczas przesłuchania Krzysztof W. przyznał się do zadawania ciosów, ale zdecydowanie zaprzeczył, że chciał zabić filmowca.
