Razem z 36-latkiem na ławie oskarżonych zasiedli: Wojciech S., Anita K. i Marta Ś., którzy odpowiadają za nieudzielenie pomocy skatowanemu Robertowi C.
Paweł K., który był już karany, przebywa w areszcie śledczym. Do sądu przywieźli go policjanci. Zapytany przez sędziego Tomasza Krawczyka czy przyznaje się do winy, oskarżony odparł:
- Nie przyznaję się do zabójstwa, a jedynie do pobicia Roberta C.
Z zeznań 36-latka wynikało, że był zbulwersowany tym, iż Robert C. bił swoją konkubinę, wspomnianą Martę Ś., która z tego powodu miała siniaki na twarzy i bywało, że nie chodziła do pracy. Dlatego postanowił dać mu nauczkę, czyli pobić, ale nie zabić.
Do rękoczynów doszło 4 lipca 2019 roku w mieszkaniu Roberta C. i Marty Ś. przy ul. Szpitalnej w Łodzi na Widzewie. Oskarżony wyjaśnił w śledztwie, że podszedł do pokrzywdzonego, który siedział na kanapie, kilka razy go kopnął i kilka razy uderzył pięścią.
- Robert nic nie mówił. Zasłaniał się tylko rękami – oznajmił Paweł K.
Efekt był taki, że Robert C. doznał ciężkich obrażeń ciała i wkrótce zmarł. Według prokurator Marzeny Pawlik – Gębickiej z Prokuratury Rejonowej Łódź – Widzew, sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonego było uduszenie poprzez naciskanie na szyję łokciem lub butem. Ponadto ofiara miała liczne obrażenia na ciele.
