Na pytanie, czy jest sobie w stanie wyobrazić wyścig Formuły I autonomicznych (bez kierowców) samochodów Oliver Hitchcock, szef banku danych i dyrektor ds technicznych Shell Eco-marathon tylko uśmiecha się.
Ale nie ukrywa swojej fascynacji takimi technologiami, które pojawiły się już na torze niedawno zakończonego Shell Eco-marathonu w Londynie. Podczas krótkiej prezentacji studenckich zespołów, które pracują nad stworzeniem "samodzielnych" aut na tory wyścigowe przewijało się jedno: to dla nas nowe, ale i niezwykle fascynujące wyzwanie. Z czymś podobnym nie mieliśmy jeszcze do czynienia- mówili przedstawiciele zespołów z Francji, Niemiec i Danii.
Mówili oni przede wszystkim o technologicznych wyzwaniach dla takich samochodów, które powoli, ale coraz odważniej wkraczają na tory imprezy organizowanej przez Shella, a których idea polega na przejechaniu na litrze paliwa ( lub jego odpowiedniku) jak największego dystantu.
Można już było w Londynie podziwiać, jak kierowane elektroniką pojazdy sprytnie parkowały, jak zgrabnie poruszały się po torze wyścigowym. Generalnie chodziło nie o bicie rekordów, ale o wykazanie, że technologia, która sama radzi sobie z kierowaniem samochodów ma przyszłość na wyścigach.
Studenci z Offenburga dziękowali za możliwość prezentacji swojego autonomicznego autka przede wszyskim Oliverowi Hitchcockowi, wielkiemu pasjonatowi zaprzęgania tych technologii do motoryzacji. Zawodnicy z Danii zaś żalili się, że ich prezentacja nie była jeszcze doskonała. Ale, jak mówil Oliver, to dopiero początek autonomicznych pojazdów, będzie ich na Shell Eco-marathon coraz więcej. I pewnie ma rację!