Ludmiła Kozłowska to pochodząca z Ukrainy szefowa fundacji Otwarty Dialog, zajmującej się obroną demokracji i praworządności na obszarze postradzieckim. W połowie sierpnia, na wniosek władz Polski, kobieta została deportowana ze strefy Schengen do Kijowa oraz wpisana do Systemu Informacyjnego Schengen jako osoba niepożądana.
Zaledwie miesiąc po decyzji o deportacji Kozłowska, na zaproszenie niemieckich polityków, gościła w Bundestagu. Prowadziła tam rozmowy z niemieckimi politykami oraz wzięła udział w debacie o „demontażu praworządności w Polsce i na Węgrzech”.
We wtorek Kozłowska rozpoczęła kolejną zagraniczną wizytę, tym razem w Brukseli, gdzie ma przebywać nawet kilka tygodni. Zgodę na jej pobyt wydało belgijskie MSZ na wniosek europosłów, w tym Guya Ver-hofstadta i Rebekki Harms. Wczoraj wzięła udział w oficjalnym posiedzeniu grupy ALDE. - Zamiast stanowić inspirację, od objęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość Polska przyjmuje postsowieckie standardy zarządzania państwem i życiem publicznym - grzmiała w euro-parlamencie.
Natomiast polski resort spraw zagranicznych wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że podtrzymuje stanowisko o uznaniu obywatelki Ukrainy za osobę niepożądaną na terytorium Unii Europejskiej. „Decyzja władz Belgii godzi w bezpieczeństwo strefy Schengen. Stanowisko polskiego rządu przekazane zostało ambasadorowi Belgii” - czytamy w oś-wiadczeniu.
„Pracujący dla firm związanych z Kremlem Guy Ver-hofstadt zaprasza do Parlamentu Europejskiego osobę wydaloną z Polski, której rodzina i ważni darczyńcy fundacji posiadają rosyjskie paszporty. Wszystko, by się pożalić na rzekome łamanie w Polsce praworządności” - napisał na Twitterze szef sztabu wyborczego PiS i europoseł Tomasz Poręba. „Niezły kabaret” - podsumowuje polityk.
POLECAMY: