Łukasz Piszczek, jak pamiętamy, ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery po ubiegłorocznym mundialu w Rosji i mimo propozycji ze strony Jerzego Brzęczka, nie zmienił swojej decyzji. Doświadczony obrońca założy jednak jeszcze raz koszulkę z orzełkiem na piersi i to w meczu o stawkę.
Niedawnym zwycięstwem nad Macedonią Północną Biało-Czerwoni zapewnili już sobie awans na Euro 2020, ale w dwóch ostatnich meczach (najpierw zagrają na wyjeździe z Izraelem) nie zagrają bynajmniej o pietruszkę. Ich wyniki mogą przesądzić o tym, na którym miejscu w grupie zakończą rywalizację, a to z kolei liczyć się będzie przy rozstawieniu przed losowaniem grup turnieju finałowego.
Obrońca Borussi Dormund zmagała się w ostatnich tygodniach z kontuzją pęknięcia włókna mięśniowego, ale do meczu ze Słowenią na pewno zdąży wrócić na boisko. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądać jego pożegnalne spotkanie w kadrze, czy dostanie szansę na grę i w jakim wymiarze czasowym.
Łukasz Piszczek debiutował w reprezentacji Polski w lutym 2007 roku, za kadencji Leo Beenhakkera. Znalazł się w kadrze na Euro 2008, wówczas jako rezerwowy (zagrał tylko w jednym meczu, z Niemcami). Jako podstawowy zawodnik wystąpił za to w dwóch kolejnych turniejach finałowych mistrzostw Europy. W 2016 roku Polacy dotarli do ćwierćfinału.
W sumie w narodowych barwach obrońca Borussii zaliczył 65 meczów i strzelił w nich trzy gole.
Łukasz Piszczek: Na pozycję prawego obrońcy w kadrze nie musimy narzekać
