Łukaszenka apeluje do Putina o pomoc, przekonuje, że protesty w jego kraju są zagrożeniem nie tylko dla Białorusi.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział w sobotę, że musi porozmawiać z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, by ostrzec go, że uliczne protesty wstrząsające krajem to nie tylko zagrożenie dla Białorusi.
Manifestacje zaczęły się zaraz po ogłoszeniu tydzień temu zwycięstwa Łukaszenki w wyborach prezydenckich. Dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice, oskarżając go o sfałszowanie wyborów.
– Narasta agresja na Białorusi – mówił Łukaszenka podczas spotkania z przedstawicielami rządu.
– Jest potrzeba skontaktowania się z Putinem, abym mógł z nim teraz porozmawiać, bo to już nie jest zagrożenie tylko dla Białorusi – dodał, według państwowej agencji prasowej Belta.
Obrona Białorusi dzisiaj to nie mniej niż obrona całej naszej przestrzeni, państwa związkowego i przykład dla innych... Ci, którzy włóczą się po ulicach, większość z nich tego nie rozumie.
Państwowa agencja prasowa powiedziała później, że Łukaszenka omówił protesty w swoim kraju z Putinem w rozmowie telefonicznej.
Prezydenci omówili sytuację, która rozwija się na Białorusi i wokół niej - poinformowała Belta, powołując się na służbę prasową Łukaszenki.
Wcześniej przywódcy Łotwy, Estonii i Litwy wzywali do „wolnych i uczciwych” wyborów na Białorusi, gdzie Łukaszenka - zwany ostatnim dyktatorem Europy - rządzi od 26 lat.
Moskwa nie odpowiedziała jeszcze oficjalnie na apele Łukaszenki. Rosyjscy obserwatorzy rządowi wcześniej przedstawiali białoruskie wybory prezydenckie jako wolne i uczciwe, choć Kreml przez cały czas nieufnie podchodził do tego, czy będzie skłonny wspierać białoruski reżim.
Margarita Simonjan, szefowa kontrolowanego przez Kreml kanału informacyjnego RT, zasugerowała w piątek, że czas wysłać „małe zielone ludziki”, nawiązanie do rosyjskich żołnierzy bez insygniów, którzy pojawili się na Krymie w 2014 roku.
Jednak rosyjskie sondaże publiczne pokazują, że istnieje niewielkie poparcie dla ściślejszej integracji z Białorusią, a analitycy twierdzą, że bezpośrednia interwencja raczej nie wzmocni pozycji Putina w taki sam sposób, jak aneksja Krymu.
Rosyjskie państwowe kanały informacyjne podają, że protesty na Białorusi są pokojowe i pokazują demonstrantów wręczających kwiaty policji. Te relacje kontrastują z relacjami dot. kryzysu na Ukrainie, kiedy kontrolowane przez Kreml media przedstawiały demonstrantów prodemokratycznych jako faszystowskich zbirów.
Patriarcha Cyryl, głowa Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, modlił się o rozwiązanie sytuacji na Białorusi - poinformowało jego służba prasowa.
