- Zadzwoniłam na policję, bo syn od dawna miał problem z narkotykami - mówi w rozmowie z TVN24 matka Bartłomieja S. - Była piąta rano, przyszedł pod dom i wołał: mamo, babciu - relacjonuje kobieta wydarzenia z feralnego dnia. Jej syn rzucał też w okna sypialni kamieniami.
- Nie chciałam robić większego zamieszania. Zachowywał się głośno. Czekałam pół godziny, że na pewno policja to słyszy, na pewno wyjdzie, przecież chyba nie śpią tylko mają jakieś dyżury - opowiada matka mężczyzny (przypomnijmy - wszystko działo się tuż obok komendy policji). - W końcu zadzwoniłam po pomoc. I taką uzyskałam pomoc - kończy matka 34-latka.
W piątek (6 sierpnia) około godz. 6 rano lubińscy policjanci interweniowali w sprawie mężczyzny, który miał być pod wpływem narkotyków i rzucać w okna mieszkańców kamieniami. Na miejscu zjawił się patrol. Policjanci zaczęli szarpać się z mężczyzną, próbując go obezwładnić. Po kilku minutach zatrzymany przestał się ruszać.
Przeczytaj więcej
