Pochodzący ze Szczecina zawodnik uczestniczył w trzech mistrzostwach Europy - 2007, 2009 i 2011 roku. Pod wodza trenera Milicica, obecnego opiekuna kadry, sięgnął po dwa złote medale mistrzostw Polski.
- Czesi nie mają wybitnych zawodników, choć oczywiście są Vesely, Satoranski. o ile zagra. Moim zdaniem mecz z tym rywalem po prostu trzeba wygrać, by dobrze rozpocząć turniej. Porażka sprawi, że od początku będziemy mieć "pod górkę". To na gospodarzu grupy będzie ciążyć większa presja niż na nas - ocenił.
Zdaniem byłego reprezentanta kraju mecze w tej grupie będą zacięte, bo większość drużyn prezentuje podobny poziom. Zdecydowanym faworytem rywalizacji w Pradze jest według niego Serbia.
- Finlandia jest rewelacją ostatnich spotkań, także w eliminacjach mistrzostw świata 2023, w których zapewniła już sobie awans. Z Izraelem ostatnio nam "nie po drodze", to trudny rywal, ale wierzę w polską drużynę. Trzej pierwsi rywale to zespoły z tej samej półki, tu każdy z każdym można wygrać i przegrać. Stawiam, że różnice nie będą większe niż pięć punktów, no chyba że ktoś będzie miał "dzień konia - analizował.
Podkreślił jednak, że jest optymistą - Znam trenera, wierzę w chłopaków, choć nie wszystkich znam osobiście. Mam szacunek do każdego rywala, ale uważam, że w spotkaniu z Holandią pokażemy zdecydowanie wyższość. Życzę sobie, by ostatni mecz z Serbią nie był spotkaniem decydującym o wejściu do drugiej rundy. Liczę, że zakończymy tę fazę z bilansem 4-1 - wskazał.
Szewczyk zaznaczył, że gra w kadrze zawsze była dla niego wyróżnieniem - Występy w reprezentacji to zawsze był zaszczyt. Życzę chłopakom, by pokazali, że gra z orzełkiem na piersi to coś niesamowitego. Chciałbym, aby wynik w tych mistrzostwach potwierdził, że ósme miejsce w ostatnim mundialu nie było przypadkiem. Sukces w Eurobaskecie przełoży się na sukces całej społeczności koszykarskiej - wspomniał.
Jako były kapitan zespołu narodowego przyznał, że bardzo ważna jest atmosfera w zespole - Nie wiem, jak jest teraz w drużynie, bo jestem dalej od reprezentacji, ale z doświadczenia wiem, że małe rzeczy robią różnicę w atmosferze. Ważne, by sprawy zespołu trzymać w szatni i nie robić afery nawet, jeśli "w praniu zgubi się jedna skarpetka". Jako kapitan starałem się dbać o dobrą atmosferę, ale i dobry wizerunek kadry na zewnątrz. Koledzy zawsze wiedzieli, że mogą się do mnie zwrócić z prośbą czy wtedy, gdy mieli problem. Fajnie, że tak jest do dziś, choć jestem już poza reprezentacją, np. Mateusz Ponitka zadzwonił do mnie przed podpisaniem kontraktu w lidze włoskiej i dopytywał się o rozgrywki, klub Reggio Emilia, itp. - powiedział Szewczyk.
Trzykrotny mistrz Polski (2016, 2018-19) nie potrafi wskazać jednego faworyta mistrzostw - Bardzo ciężko wskazać murowanego kandydata do złotego medalu. Faworyci to Hiszpania, Słowenia, Serbia, jest jeszcze Grecja, Turcja czy Francja. Niespodzianki będą na pewno, jak w każdym turnieju. Patrzę też na Włochów, bo gra tam mój kolega Luigi Datome. Żal mi Danilo Gallinariego z powodu kontuzji jakiej doznał, widziałem zresztą ten moment - dodał.
39-letni koszykarz, który na razie jest bez kontraktu na nowy sezon, ale trenuje z dawnym klubem Anwilem, trzyma także kciuki za polskich arbitrów. Spotkania ME poprowadzą Wojciech Liszka, Michał Proc i Dariusz Zapolski.
- Oczywiście, że trzymam kciuki za reprezentację, by dotarła jak najdalej. Stać ją na ćwierćfinał. Ale trzymam kciuki i za polskich sędziów, szczególnie za Wojciecha Liszkę, bo jest ze Szczecina. Życzę, by któryś z nich poprowadził półfinał albo i mecze o medale - podsumował.
