Kilkakrotnie przekładany termin walki, wyprawa do serca Afryki, polscy promotorzy obrabowani w hotelu, niemal do samego końca niepewność i problemy z płatnościami ze strony gospodarzy (ostatecznie honorarium wypłacono w gotówce), trening medialny na ulicy, budowanie ringu i trybun dzień przed walką, transmisja rodem z ery VHS, promotorzy opuszczający galę w jej trakcie z plecakiem wypchanym pieniędzmi, bardzo swobodne podejście gospodarzy do regulaminowego czasu trwania rundy, szkolny błąd naszego pięściarza, nokdauny z obu stron, nieznaczna porażka, a po walce wyjazd drugiej części ekipy w tajemnicy i pod ochroną żandarmerii wojskowej. O przygodach Michała Cieślaka (19-1, 13 KO) i jego towarzyszy w Kinszasie można nakręcić niezłe kino akcji.
Najważniejsza informacja jest taka, że Polacy opuścili Demokratyczną Republikę Konga cali i zdrowi. „Wystartowali!!!!!!!!!! Alleluja!!!!! Jezu jaka ulga!!!!!” - pisał w sobotę wieczorem na Twitterze jeden z promotorów Cieślaka Andrzej Wasilewski. Razem z kolegą po fachu Tomaszem Babilońskim musiał wywieźć z kraju 150 tys. dolarów. Zadanie niełatwe, bo wspomniani już rabusie w hotelu podający się za policjantów połaszczyli się na dużo mniejsze kwoty. Nic dziwnego, że po udanej operacji tak bardzo się cieszył.
Sukces byłby pełen, gdyby razem z wypłatą do Polski trafił też zielony pas WBC wagi junior ciężkiej. Cieślak zaczął bardzo dobrze, inicjował wymiany i przeważał w nich nad Ilungą Makabu (27-2, 24 KO). Kluczowa okazała się czwarta runda. Polak zapomniał w niej o zasadzie „protect yourself at all times” powtarzanej przez każdego sędziego przed walką. Po faulu rywala opuścił ręce, czekając na reakcję ringowego. Ten nic jednak nie zrobił, a po chwili musiał wyliczyć 30-latka po mocnym ciosie Makabu.
Cieślak przetrwał, a w piątym starciu doprowadził nawet do nokdaunu, z każdą rundą opadał jednak z sił (nie pomagał mu też afrykański klimat). Ostatecznie przegrał na punkty, 112:114, 111:116 i 111:115.
Mimo porażki Polak pozostawił po sobie dobre wrażenie. W przeciwieństwie do organizatorów, którzy nie dopilnowali nawet tego, by rundy trwały po trzy minuty. Trzecią skrócili o minutę, ósmą o 10 sekund, a siódmą przedłużyli o 15 sek. To poważny argument przy ewentualnej apelacji polskiego obozu. Na razie promotorzy nie wspominali o takim rozwiązaniu. Wasilewski zapowiedział jednak, że będzie starał się o szybki rewanż, najlepiej w Radomiu.
ZOBACZ TEŻ:
- Największe sensacje w historii boksu [TOP 10]
- Promotorzy Cieślaka obrabowani w Kinszasie. "Dziki kraj"
- Walka Wacha w... szkolnej sali gimnastycznej [WIDEO]
- The Ring: Ukrainiec najlepszy bez podziału na kategorie
- Mike Tyson: Moja córka będzie najlepsza w historii sportu
- Pechowy jak Polak? Głowacki kolejnym oszukanym bokserem
ZOBACZ TEŻ:>> NAJBOGATSI BOKSERZY ŚWIATA. ANTHONY JOSHUA GONI BRACI KLICZKÓW, LIDER NIEZAGROŻONY <<
ZOBACZ TEŻ:>> NAJPIĘKNIEJSZA WALKA ROKU NIE DOSZŁA DO SKUTKU. ZOBACZ, CO STRACILI KIBICE [ZDJĘCIA] <<
Mike Tyson o walce Głowacki-Briedis: Polak bił w tył głowy, Łotysz miał prawo oddać
