Dziewięć lat temu pani Michalina zgłosiła się do bazy danych dawców szpiku, jaką prowadzi fundacja DKMS. To proste. Wysłali jej pocztą pojemniczek i instrukcję, jak z policzków pobrać odrobinę wymazu. W Polsce w takim rejestrze figuruje już prawie milion potencjalnych dawców. Jeśli w jakimś kraju ktoś chory na raka krwi będzie miał DNA zbieżne z kimś zarejestrowanym, potencjalny dawca odbierze taki telefon, jak pani Michalina z Prudnika.
- Myślałam, że chcą tylko zaktualizować moje dane. Tymczasem przedstawiciel DKMS zapytał, czy chcę być dawcą? Bez wahania powiedziałam, że tak - opowiada. Pani Michalina przeszła serię badań, potwierdzających jej dobry stan zdrowia. W przedświąteczny poniedziałek w klinice w Gliwicach podłączono ją na pięć godzin do specjalnej maszyny, która z jej krwi odseparowała komórki macierzyste. Poleciały do Hiszpanii ratować życie chorej kobiety. Za 3 miesiące dawczyni dowie się o jej stanie. Za 2 lata będą mogły wymienić listy.
- To rodzice nauczyli mnie, że życie i miłość są najważniejsze. Nie przejdą obojętnie obok potrzebującego - mówi pani Michalina.