Kubiak to lider reprezentacji Polski. Od jakiegoś czasu widać, że gra mu się dobrze, to i zespół pewniej się czuje. W przeciwnym razie pojawiają się problemy. Tak było w pierwszych dwóch setach z Finlandią - pierwszym wygranym, drugim przegranym. Choć siatkarze tłumaczyli, że - według jednych - to kwestia koncentracji lub - według drugich - chwila przestoju, jakie w turnieju się zdarzają.
W każdym razie Kubiak w sobotę długo czekał, żeby zdobyć punkt z ataku. Zrobił to dopiero w w drugim secie. W całym spotkaniu skończył siedem z 21 piłek. - Moja gra wynikała tylko i wyłącznie ze słabszego momentu - przekonywał 30-letni przyjmujący. Dodał, że dyspozycja nie miała związku z jego zatruciem pokarmowym, o którym po potyczce z Finami poinformował Polsat Sport.
- Moje problemy żołądkowe zaczęły się przed meczem z Kubą i trwają już cztery dni. Ale z każdym jest coraz lepiej. Przy pomocy sztabu medycznego muszę sobie z tym problemem poradzić - tłumaczył siatkarz, który mimo dolegliwości nie wyobrażał sobie, by zejść z boiska w sobotę. - Trener Vital Heynen pytał mnie, czy mogę grać. Zostałem na boisku, bo nie wyobrażam sobie, żebym przez zatrucie nie mógł pomóc kolegom na boisku. Przecież jak mnie dopadnie przed półfinałem, to nie zostanę w łóżku - zaznaczył.