Gdy zaalarmowani ratownicy przyjechali na miejsce, zastali leżącego mężczyznę, zdezorientowanego, oszołomionego i też trochę przestraszonego.
- Okazało się, że gdy długo nie wychodził z łazienki, zaniepokojona tym żona, po prostu weszła do pomieszczenia. Ponieważ kontakt z nim był utrudniony, natychmiast z pomocą syna wyciągnęła go z wanny - relacjonuje Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach.
Mężczyzna trafił do szpitala. Strażacy, którzy przeprowadzili pomiar stężenia tlenku węgla, stwierdzili 40 ppm.
- To stosunkowo niski poziom, bo kilka dni wcześniej mieliśmy przypadek z ponad 500 ppm, ale kobieta domyśliła się, co może być przyczyną i zaczęła wietrzyć mieszkanie - dodaje Surmacz.
Sporo szczęścia miała także mieszkanka bloku przy Norwida, której w łazience włączył się czujnik tlenku węgla. Gdy tylko usłyszała dźwięk alarmu, pootwierała okna i uciekła z mieszkania. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce zastali ją siedzącą na klatce schodowej.
- W domu stężenie tlenku węgla było wprawdzie niewielkie, ale gorliczanka zareagowała jak najbardziej prawidłowo - podkreśla Surmacz. - Co więcej, to jeden z tych przykładów, gdy to nie piec jest źródłem czadu, a instalacja wentylacyjna. W pewnych okolicznościach zdarza się bowiem, że niejako „zaciąga” ona spaliny z komina. Może się tak dziać przy silnym wietrze czy niskim ciśnieniu - wyjaśnia.
Doświadczenie z tlenkiem węgla i jego oddziaływaniem miały też trzy mieszkanki Ropy. Podczas spotkania, źle się poczuły - miały zawroty i bóle głowy. Ratownicy, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili, że objawy, które zgłaszają, są podobne do tych przy zatruciu czadem. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.
- We wszystkich sytuacjach - dom i mieszkania - zostały przewietrzone, a mieszkańcy poinstruowani, by sprawdzili stan instalacji kominowych i wentylacyjnych - dodaje Surmacz.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Pierwsza pomoc. Jak pomóc dziecku?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news