Morrissey wydał oświadczenie po śmierci Sinead O'Connor. Krytykuje celebrytów i przedstawicieli przemysłu muzycznego mówiąc, że „nikogo to nie obchodziło”, gdy Sinead żyła.
Od śmierci wokalistki, która nastąpiła 18 miesięcy po tym, jak jej 17-letni syn Shane odebrał sobie życie, z całego świata napływają wyrazy uznania dla jej talentu.
Rozsławiła Irlandię
Gwiazdy, w tym Piers Morgan, Conor McGregor, Russell Crowe, Sharon Horgan i Niall Horan, oddały hołd kobiecie, która rozsławiła Irlandię.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Morrissey w zjadliwym oświadczeniu krytykuje reakcję na śmierć piosenkarki, pytając gdzie było wsparcie dla niej, kiedy jeszcze żyła.
Porzucona przez wytwórnię
Muzyk napisał: "Została porzucona przez swoją wytwórnię po tym, jak sprzedała dla nich 7 milionów albumów.
- Miała dumną wrażliwość i istnieje pewna nienawiść przemysłu muzycznego do piosenkarzy, którzy nie „pasują” (wiem to aż za dobrze) i nigdy nie są chwaleni aż do śmierci – kiedy w końcu nie mogą odpowiedzieć. Chwalisz ją teraz TYLKO dlatego, że jest już za późno. Nie miałeś odwagi ją wspierać, kiedy żyła i cię szukała - stwierdził.
Morrisey porównał odejście Sinead do śmierci innych gwiazd kobiecych, w tym Amy Winehouse, Whitney Houston i Judy Garland.
- Dlaczego KAŻDY jest zaskoczony śmiercią Sinead O'Connor? Komu zależało na tyle, by ocalić Judy Garland, Whitney Houston, Amy Winehouse, Marilyn Monroe, Billie Holiday? Dokąd idziesz, kiedy śmierć może być najlepszym wyjściem? Czy to muzyczne szaleństwo było warte Sinead? - podsumował Morrisey.
mm
