Dostawcy internetu planują tymczasowe odcięcie rosyjskiego internetu od światowej sieci, próbując w tym czasie zwiększyć kontrolę rządową nad przepływem informacji.
Grupa głównych prywatnych i państwowych firm telekomunikacyjnych pod kierownictwem Natalia Kaspersky'ego, współzałożyciela i producenta antywirusów firmy Kaspersky Lab, który ma zakaz wjazdu do USA, postanowili przeprowadzić test, aby odłączyć "Runet" od reszty internetu jeszcze przed 1 kwietnia.
Taki jest ostateczny termin na wprowadzenie zmian do ustawodawstwa "suwerennego internetu", które rzekomo pozwoli Rosji chronić się przed zagraniczną agresją w cyberprzestrzeni. Rosyjscy prawodawcy tłumaczą, że po zachodnich oskarżeniach o rosyjskich cyberatakach może dojść do odwetowych działań Zachodu i dlatego trzeba sie na taka możliwość przygotować. Przeciwnicy takiego pomysłu twierdza, że Kreml chce wprowadzić cenzurę w sieci, ponieważ system będzie monitorowany przez państwową agencję nadzoru komunikacyjnego Roskomnadzor, a nieprawomyślne treści byłyby odfiltrowane. To zagrożenie dla wolności internetu, ostrzegają obrońcy praw człowieka.
Wydaje się, że Moskwa zmierza ku modelowi podobnemu do "wielkiej zapory ogniowej" w Chinach, gdzie niektóre słowa kluczowe są blokowane, a użytkownicy nie mogą łączyć się z witrynami umieszczonymi na czarnej liście, w tym na Facebooku.
Rosyjski rząd już zacieśnia kontrolę nad internetem, bo dzięki mediom społecznościowym zorganizowano ogromne protesty przeciwko Putinowi w latach 2011-2013. Bez dostępu do telewizji państwowej lider opozycji Aleksiej Nawalny był w stanie dotrzeć do milionów z filmami o przypadkach korupcji przez najwyższych urzędników. W odpowiedzi władze utworzyły "czarną listę" zabronionych stron internetowych i popularnych blogerów, a młodzi Rosjanie płacili grzywny i trafiali za kraty za posty umieszczane w mediach społecznościowych, które ośmieszały Kreml.
POLECAMY:
