- Wciąż nie rozumiem co się wydarzyło i chcę poznać powody. Japońska federacja potraktowała mnie jak zbędnego śmiecia i po prostu wyrzuciła do kosza - komentował na gorąco swoje zwolnienie bośniacki trener i na słowach nie poprzestał. W poniedziałek reprezentujący Halilhodžicia prawnik Lionel Vincent poinformował agencję The Associated Press, że w czwartek złoży pozew w sądzie okręgowym w Tokio. Jego klient będzie domagał się w nim przeprosin od prezydenta federacji Kozo Tashimy i symbolicznego odszkodowania w wysokości jednego jena.
Stanowiska japońskiej federacji jeszcze nie znamy, niemniej powody zwolnienia Bośniaka wydają się oczywiste: słabe wyniki kadry (1:4 z Koreą Południową w grudniu 2017 roku a później 1:1 z Mali 1:1 i porażka 1:2 z Ukrainą w marcu bieżącego roku), a także konflikt z kilkoma piłkarzami. Z Japonią zmierzymy się na zakończenie fazy grupowej (28 czerwca w Wołgogradzie) i wszyscy w Polsce mamy nadzieję, że nie będzie to już tylko mecz o honor, tak jak na dwóch poprzednich mundialach z udziałem Biało-Czerwonych (w 2002 i 2006 roku).
Kagawa i Okazaki narzekają na zdrowie
Problemów nie brakuje również obecnemu selekcjonerowi Akirze Nishino, który w ubiegły piątek ogłosił 27-osobową szeroką kadrę na mundial w Rosji. Zabrakło w niej Ryoty Morioki znanego polskim kibicom z występów w Śląsku Wrocław (obecnie gra w Anderlechcie). Znalazły się za to największe gwiazdy Japończyków: Keisuke Honda z meksykańskiego CF Pachuca i Shinji Kagawa z Borussii Dortmund (to właśnie oni mieli być skonfliktowani z Halilhodžiciem), o których obecny selekcjoner powiedział ostatnio, że są w jego drużynie nie do zastąpienia.
I w tym właśnie kłopot, bo drugi z wymienionych dopiero w ostatni weekend wrócił na boisko po trzech miesiącach przerwy (w lutym doznał kontuzji) i małe są szanse, by zdążył wrócić do optymalnej formy na mistrzostwa. Na zdrowie narzeka również Shinji Okazaki z Leicester City, który ostatni mecz ligowy rozegrał w kwietniu. Wcześniej nie imponował również formą, dość powiedzieć, że w 2018 roku nie zdobył w klubie ani jednej bramki, a po raz ostatni trafił do siatki w grudniowym meczu z Southampton.
Ostateczny skład kadry Japonii na mistrzostwa świata zostanie ogłoszony 31 maja, dzień po towarzyskim meczu z Ghaną.
Kadrę Senegalu już znamy, Sadio Mane może zagrać w ataku z Moussą Konate
Wszystko jasne jest już natomiast u naszego pierwszego rywala na mundialu (19 czerwca w Moskwie), bo selekcjoner reprezentacji Senegalu Aliou Cisse w ubiegły czwartek podał nazwiska wszystkich 23 zawodników, którzy pojadą do Rosji. Nie zabrakło w nim takich gwiazd jak obrońca SSC Napoli Kalidou Koulibaly, napastnik AS Monaco Keita Balde czy skrzydłowy Liverpoolu Sadio Mane. Na mundialu zagrają również m.in. Cheikho Kouyate (West Ham United), Mbaye Niang (Torino FC), Diafra Sakho (Stade Rennes), Mame Diouf (Stoke City) i Moussa Sow (Bursaspor).
Powołanie otrzymał również wicekról strzelców turnieju olimpijskiego w 2012 roku Moussa Konate z Amiens. W Londynie Senegalczyk zdobył więcej bramek niż Neymar i Mohamed Salah, nie bez powodu kreowano go w związku z tym na przyszłą gwiazdę. Tak się nie stało, ale w obecnym sezonie Konate prezentuje się bardzo dobrze (13 goli w Ligue 1, z czego aż dziewięć w bieżącym roku) i być może to na niego postawi Cisse w meczu z Polską w związku ze strzelecką indolencją kolegów. Bo tak się składa, że Sakho, Diouf i Saw rzadko trafiali ostatnio do siatki. Konate potrafił natomiast zrobić to nawet w meczach z PSG i Olympique Marsylia (jakby ktoś zapomniał - finalistą ostatniej Ligi Europy).
James Rodriguez zapowiada półfinał
Znamy już również szeroką kadrę najlepszego - zdaniem bukmacherów - zespołu w naszej grupie, Kolumbii (z którą zagramy 24 czerwca w Kazaniu). Jose Pekerman nie kombinował i powołał wszystkie największe gwiazdy, z klubowym kolegą Roberta Lewandowskiego Jamesem Rodriguezem na czele. Do Rosji pojadą również m.in. Davinson Sanchez (Tottenham), Juan Cuadrado (Juventus), Carlos Bacca (Villarreal CF) i klubowy kolega Kamila Glika z AS Monaco Radamel Falcao. Z takim składem nie ma co się dziwić, że Rodriguez widzi swój zespół w półfinale.
Adam Nawałka: Kadra Polski jest bardzo wartościowa