"Polexit" jest "wytworem politycznej fantazji" wykorzystywanym do dramatyzowania, a tym samym "uproszczenia" znajdujących się w ślepej uliczce relacji pomiędzy władzami Polski a Brukselą - pisze w najnowszym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung" Stefan Kornelius, szef redakcji zagranicznej dziennika. W swoim felietonie publicysta zaznacza, że konflikt o praworządność nie ma miejsca tylko między Polską a Komisją Europejską, a dotyczy wszystkich krajów UE.
"Europejski porządek prawny obowiązuje wszystkich 27 członków Wspólnoty. Zakwestionowanie tego porządku przez chociażby jedno państwo narusza fundamenty, co prowadzi do naruszenia statyki całego budynku" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Nie będzie polexitu
Autor komentarza zauważa, że większość Polaków jest euroentuzjastyczna i nie wyobraża sobie opuszczenia Wspólnoty. "Nawet rządząca partia PiS i jej przedstawiciele walący w Europę nie mają najmniejszego zamiaru opuścić Unii. Wygodnie się w niej urządzili w charakterze krytyków systemu, którzy dobrze z niego żyją" - ocenia publicysta "SZ".
W ocenie Korneliusa Polska potrzebuje pomocy i zainteresowania Unii Europejskiej, bo prawdziwa tragedia ma miejsce na granicy polsko-białoruskiej. Zdaniem publicysty jest to sytuacja, z którą żaden kraj nie byłby w stanie poradzić sobie samodzielnie. "Polska nie jest na tyle silna, aby podołać humanitarnym obowiązkom i równocześnie okazać polityczną twardość" – czytamy. "SZ" podkreśla, że Polska potrzebuje pomocy ze strony UE.
Dziennikarz uważa, że Unia powinna nałożyć sankcje na linie lotnicze, które przemycają migrantów oraz wykorzystać środki finansowe z zamrożonych białoruskich kont bankowych do finansowania pomocy dla syryjskich chodźców w Turcji. Jak dodaje, "polski rząd będzie się radykalizował kosztem UE tak długo, jak Wspólnota pozostawia Polskę samą z problemem uchodźców". Według Korneliusa, Unia wyzbywa się coraz bardziej swojego humanitarnego charakteru, a państwa członkowskie są skupione tylko na swoich problemach.
"Pomagając polskiemu rządowi, UE pomogłaby samej sobie" - uważa dziennikarz "SZ".
Źródło:Deutsche Welle
