Zmagająca się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi Andrejczyk osiągnęła dopiero 21. rezultat - 55,47 m.
- Miałam w tym roku dobre treningi, które mówiły, że jest szansa powalczyć o finał. Przede wszystkim przez to, co dzieje się z moim barkiem nie byłam w stanie wykonywać w tym roku regularnych treningów rzutowych. To przełożyło się na brak czucia własnego ciała, brak czucia sprzętu, problemy z rozbiegiem - przyznała.
Najlepsza na tym etapie była Japonka Haruka Kitaguchi - 64,32 m. Aby znaleźć się w finałowej dwunastce, należało rzucić co najmniej 59,06.
Dobek natomiast zajął szóste miejsce w swojej serii z wynikiem 1.46,80. Jego los podzieliło dwóch pozostałych Polaków. Także szósty w swoim biegu był Mateusz Borkowski - 1.47,61, a Patryk Sieradzki finiszował na siódmej pozycji - 1.48,78.
- Może to nie mój dzień. Może jutro byłoby dwie sekundy szybciej. Nie ma się co poddawać. Trzeba wyciągnąć wnioski - analizował Dobek. Gdy rok temu niespodziewanie sięgnął w Tokio po brązowy medal uzyskał czas 1.45,39.
Najszybszy w eliminacjach był Kanadyjczyk Marco Arop - 1.44,56.
Szóstego dnia światowego czempionatu rozdano medale w dwóch kobiecych konkurencjach - rzucie dyskiem i biegu na 3000 m z przeszkodami.
Niespodziewanie złoty medal wywalczyła chińska dyskobolka Bin Feng. Przed finałem legitymowała się rekordem życiowym wynoszącym równo 66 m. Tymczasem już w pierwszej próbie osiągnęła 69,12 i już nikt nie rzucił dalej.
Druga była mistrzyni olimpijska z Londynu (2012) i Rio de Janeiro (2016) Chorwatka Sandra Perković - 68,45, a trzecia triumfatorka ubiegłorocznych igrzysk w Tokio Amerykanka Valarie Allman - 68,30.
Bieg na 3000 m z przeszkodami wygrała natomiast reprezentująca Kazachstan Norah Jeruto. Pochodząca z Kenii zawodniczka ustanowiła rekord mistrzostw - 8.53,02. Pozostałe miejsca na podium zajęły Etiopki - Werkuha Getachew (8.54,61) oraz Mekides Abebe (8.56,08).
(PAP)
