
Spis treści
Premier zapowiada raport MON ws. incydentu pod Bydgoszczą. "Dowiedziałem się o tym w kwietniu"
Szef rządu był w środę pytany m.in. o to, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to "dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno".
- Dowiedziałem się o tym incydencie wtedy, kiedy poinformowałem o tym. To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia - odpowiedział.
Podkreślił, że biegli dokonują obecnie pełnych analiz zarówno miejsca, jak i przedmiotu zdarzenia.
- Prokuratura prowadzi śledztwo i myślę, że minister obrony narodowej pan premier Mariusz Błaszczak niebawem przedstawi raport w tej sprawie - zapowiedział.
Niezidentyfikowany obiekt wojskowy pod Bydgoszczą. Co odnaleziono w lesie?
27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono wówczas, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo, co potwierdził minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Dzień później dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami" w związku z incydentem pod Bydgoszczą. Zaznaczył, że chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Nawiązał przy tym do wydarzeń z grudnia 2022 roku, kiedy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę.
- Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - oświadczył.
Premier Mateusz Morawiecki 28 kwietnia poinformował, że polecił ministrowi obrony narodowej Mariuszowi Błaszczakowi osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, przebiegiem wszystkich prac, które wiążą się z ostatecznym wyjaśnieniem ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą. Kilka dni później mówił, że wciąż czeka na wyniki badań w tej sprawie.
Pod Bydgoszczą spadł rosyjski pocisk manewrujący?
W środę RMF FM poinformowało, że wstępne ustalenia Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych potwierdzają, że w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono rosyjski pocisk manewrujący Ch-55.
Według ustaleń rozgłośni, miał on spaść na terytorium Polski w połowie grudnia ubiegłego roku.
"W związku z pojawieniem się w pobliżu natowskiej przestrzeni powietrznej wielozadaniowego bombowca taktycznego Su-34, poderwano samoloty bojowe Sojuszu Północnoatlantyckiego. W trakcie tych działań na radarach naszych służb pojawił się obiekt, który wleciał do Polski znad Białorusi. Polskie służby śledziły obiekt, ale w okolicach Bydgoszczy straciły go z oczu. Doszło do tego mniej więcej dwa kilometry od miejsca, w którym szczątki rakiety zostały pod koniec kwietnia odnalezione przez przypadkową osobę" - czytamy na rmf24.pl.
Jak dodano poszukiwania szczątków obiektu rozpoczęto od razu po zdarzeniu, jednak utrudniły je bardzo złe warunki atmosferyczne.
TeD
Źródło: