W czwartek Sąd Rejonowy wydał wyrok w sprawie, w której jednym z oskarżonych był wrocławski notariusz. Oskarżenie chciało dla niego roku więzienia w zawieszeniu, grzywny i dziesięcioletniego zakazu wykonywania zawodu notariusza. Sąd - przynajmniej w pierwszej instancji - był dla Rafała C. znacznie łaskawszy. Ocenił, że już sam proces, a wcześniej śledztwo, były dla rejenta wystarczającą dolegliwością. Warunkowe umorzenie oznacza uznanie winy ale rezygnację z kary.
O sprawie pisaliśmy kilka miesięcy temu. Prokuratura oskarżyła Rafała C. o przekroczenie uprawnień "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej". Bo za testamentem krył się majątek wart 2 miliony złotych. Sąd orzekł w czwartek, że nie ma dowodów by rejent "działał w celu osiągnięcia korzyści". Bo nawet nie wiedział jaki majątek ma kobieta, której testament spisywał.
Cała sprawa to wojna o majątek między bratem zmarłej Alicji K. a jej długoletnim konkubentem. Chora na raka kobieta trafiła do szpitala przy ul. Weigla w lutym 2013 r. Dzień później spisała na kartce z zeszytu swoją ostatnią wolę. Swój niemały majątek przepisała bratu. Kilka dni później przy łóżku chorej pojawia się konkubent z notariuszem, by sporządzić testament. Tym razem majątek kobiety miał przypaść konkubentowi.
W tym drugim przypadku - sąd zgodził się tu z tezą oskarżenia - pani Alicja była już w takim stanie, że nie miała świadomości co się dzieje. Nie była w stanie podejmować żadnych decyzji. Bo była nieprzytomna. Notariusz - słyszeliśmy w uzasadnieniu wyroku - nie miał prawa spisywać ostatniej woli w takiej sytuacji. Notariusz przekonywał przed sądem, że kobieta była przytomna i świadoma. Mówił, że potwierdził to dyżurujący lekarz. Ale sąd nie uwierzył w tę wersję. Testament spisywano po południu w szpitalu dyżurował lekarz z innego oddziału. I nie znał dokładnie stanu pacjentki.
Drugim oskarżonym w tej sprawie był wieloletni konkubent umierającej kobiety. Sąd jego akurat skazał na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę. To konkubent - orzekła sędzia Edyta Pawłowicz - Durlak - manipulował notariuszem. To on posłużył się "poświadczającym nieprawdę dokumentem" przed sądem w sprawie o przyznanie mu majątku po zmarłej kobiecie. To on też - uznał sąd - ukrył prawdziwy testament zmarłej. Ten napisany na kartce.
Co teraz? Prokurator Katarzyna Salwa zapowiedziała, że zwróci się o pisemne uzasadnienie wyroku i rozważy apelację. Prezes Izby Notarialnej Lech Bożemski mówi, że korporacja poczeka na prawomocny wyrok. I dopiero potem rozstrzygnie czy nie należy wszcząć postępowania dyscyplinarnego.